niedziela, 23 listopada 2008

Egzamin nr 2

I tak oto po paru miesiącach od pierwszego egzaminu Microsoftu przyszedł czas aby przystąpić do kolejnego. Tym razem jest to tworzenie aplikacji Internetowych w oparciu o technologie Microsoftu. Jeżeli uda mi się zdać egzamin otrzymam tytuł MCTS, czyli Dyplomowany Specjalista Technologii Microsoftu. Tym razem egzamin jest bardzo szczegółowy i bardzo specjalistyczny. Ja niestety nie mam dużej praktyki tzn. nie wykorzystuję tej wiedzy na codzień. Powód zrobienia tego certyfikatu był taki, że normalnie pracuję pisząc aplikację Windowsowe i tutaj raczej nie mam dużego problemu z tym, więc robienie certyfikatu z tego było by dla mnie najłatwiejsze ale z nowu nic bym na tym nie zyskał pod względem wiedzy. Tworzenie klientów Internetowych, bardzo odmienne niż aplikacji Windowsowych, zawsze było dla mnie trudniejsze i jakoś nigdy nie miałem możliwości robienia dużego projektu, podczas którego mógłbym nauczyć się tej techniki programowania. Dlatego też główny powód tego certyfikatu jest aby nadrobić to i zyskać wiedzę w tej dziedzinie, tak abym mógł sfobodnie pracować jako programista aplikacji Internetowych w oparciu o technologię Microsoft. Kolejny powód to oczywiście aby zyskać Certyfikat Microsoftu, który otwiera wiele furtek zarówno tutaj i w Polsce do pracy. Dla mnie szczególnie to jest ważne aby mieć papiery zrobione tutaj potwierdzające moje umiejętności programistyczne. Trzeci powód jest taki, że jest dużo ofert pracy dla tego typu programistów, więc nie muszę być ograniczony do bycia programistą tylko Windows ale też klientów Internetowych. Czwarty powód jest, że mój szef wymaga od swoich pracowników robienie certyfikatów aby firma mogła mieć tytuł Złotego Partnera Microsoftu. Piąty powód, który może mógłby być też, drugi albo pierwszy jest to, że premia coroczna jest uzależniona również od ogólnej oceny pracownika, a ta dla programistów jest w części oparta na certyfikatach. Oczekiwania są jasne i jak nie chcesz robić, to nie ale premia będzie mniejsza, i szanse na wyrzucenie pewnie i większe. Ostatni chyba powód jest taki, że szef płaci za egzamin więc nie muszę płacić, choć kupiłem parę książek, ale te raz że kupiłem za groszę a dwa że zawszę się przydadzą i warto mieć swoją biblioteczkę. W sumie przygotowania do tego egzaminu trwały 3 miesiące i wymagały ode mnie systematycznej pracy, ale chyba gra warta świeczki. W sumię byłem gotowy już wcześniej ale że trzeba czekać na egzamin, więc nie chciałem podchodzić zanim dziecko się nie urodzi, aby nie musieć go przełożyć (egzamin oczywiście). Może i dobrze, bo zawsze zyskałem trochę więcej czasu na naukę, i mam nadzieję że zakończy się to pozytywną oceną. Egzamin jest 3 grudnia, więc dużo czasu na powtórki.

1 komentarz:

Cathy pisze...

I'm sure you will do just fine. May score another 911? I'll be praying for you and I've put the date of your exam on my calendar.
Love,
Mom