sobota, 28 maja 2011

Szkolenie z pracy - kurs Microsoftu










Jedną z zalet mojego zakładu jest to że nie oszczędza się zbytnio na szkoleniach czy materiałach potrzebnych do podnoszenia kwalifikacji. A to dlatego że taniej jest wysłać człowieka na szkolenie i zapłacić kilka tysięcy i później to się zwraca, bo nie trzeba tracić pieniędzy na zatrudnianie fachowców - nie tylko większa stawka, ale także trzeba zapłacić firmie pośredniczącej która pomaga znaleźć właściwego kandydata, który i może zna się na niektórych rzeczach, to i tak musi spędzić trochę czasu ucząc się nowego środowiska, itd. czyli w sumie dla firmy opłaca się wysyłać ludzi z firmy na szkolenia aby podnosili kwalifikacje. Jeśli chodzi o mnie, to ja oczywiście po egzaminach Microsoftu i z moimi wiadomościami o .NET, nie miałem zbytnio dużo wyboru co do szkoleń - poza tym ja uważam, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto, bo kurs kosztuje parę tysięcy dolarów (5 dni kurs) i tak na prawdę ja mogę kupić 4 książki za 100 dolarów i dowiedzieć się więcej niż z całego kursu, ale chciałem z drugiej strony mieć w aktach że zrobiłem szkolenie Microsoftu. Więc ostatni tydzień spędziłem na tym szkoleniu, które było w miejscowości oddalonej kilka kilometrów od mojej pierwszej pracy. Ośrodek był przeciętny, choć był dobrze wyposażony - lepiej niż w Polsce. Za darmo były pączki, ciasta, bułki, lody, kawa, itd., zatem śniadanie było zafundowane. Na obiad się jechało samemu, więc ja z nowymi znajomymi mogłem poznać kilka nowych lokali gastronomicznych - na zdj. widać zupę wietnamską (Pikatna zupa wołowa), która była podana w misce o wielkości wazy do zupy - chyba z litr zupy + mięso i makaron - więc trudno było ją zjeść. Wracając do szkolenia, to było na temat Tworzenia aplikacji webowych z wykorzystaniem Visual Studio 2010 (najnowsze środowisko Microsoftu do pisania programów w .NET). Ja i tak miałem doświadczenie z tworzenia takich aplikacji w VS2010, więc jak sądziłem dużo się nie nauczyłem (choć było kilka nowych rzeczy), ale wolny czas mogłem poświęcić na naukę z książek online. W sumie dla mnie to było 5 dni wolnych od pracy, chociaż miałem ze sobą laptopa i od czasu do czasu odbierałem maile i popracowałem trochę, bo wszystkie zadania były dość proste i potrzebowałem pół godziny zamiast 2 godzin aby skończyć. Teraz kolejne zadanie przede mną - przygotowywanie się do egzaminu Microsoftu który pozwoli mi zaktualizować moje poprzednie certyfikaty z .NET 3,5 do 4,0. Są to 2 egzaminy - jeden do aplikacji web i jeden do aplikacji Windowsowych, więc pierwszy będzie do aplikacji webowych. Niby jeden egzamin ale zawiera pytania z 4 normalnych egzaminów, więc nie jest łatwo. Teraz muszę załatwić aby mi zakład zapłacił za egzamin. Ja muszę przyznać że dla mnie czas szkolenia był jak wakacje - trochę nauki ale w sumie luźny czas.

sobota, 21 maja 2011

Wiosna i kilka fotek






















Wiosna tutaj już na całego. I nie ma się co dziwić, bo przecież za miesiąc lato i najdłuższy dzień. Tutaj wiosna przyszła w tym roku później niż zazwyczaj. Nawet na początku maja spadł drobny śnieżek. Na szczęście wszystko się zmieniło i mamy prawdziwą wiosnę i powoli zbliżamy się do lata. Niestety nic ciekawego się nie dzieje w naszym życiu, chyba że wspomnieć małe zakupy, które dokonaliśmy ze zwrotu podatku - rowery dla całej rodziny - rowery dla nas a dla dzieciaków przyczepka - ale o tym postaram się napisać później. Więc skoro jest wiosna, i nowy aparat, to oczywiście nie wypadało nie zrobić kilku zdjęć. I tak się oto składało że Amy posadziła tulipany w ogródku, to też jak zakwitły, była cudowna okazja do zdjęć. Także można podziwiać kwiaty z ogródka, ptaszki przylatujące i kilka fotek dzieciaczków. Czekam z utęsknieniem na jakieś wakacje albo długi weekend, abym mógł gdzieś się wyrwać i zrobić ciekawsze zdjęcia, chociaż te tutaj wydają mi się ciekawe. Muszę przyznać, że nawet ja byłem zaskoczony (oczywiście mile) gdy oglądałem zdjęcia na komputerze. Nic nie było planowane - po prostu była ładna pogoda i skorzystałem (nawet rosa była prawdziwa). Reszta to aparat i trochę informacji wyniesionych z mojej nowej książki o fotografii, która mówi o tym jak fotografować różne rzeczy (od ludzi po jedzenie, architekturę i ładne widoczki). Ja już mam pomysł na kolejną sesję zdjęciową ale to jak się zrobi ciepło na dobre (na razie jeszcze od czasu do czasu popaduje deszcz), bo będę musiał trochę jechać samochodem. Jak umieszczę zdjęcia to będzie wiadomo o co chodziło.

sobota, 7 maja 2011

Nowy aparat


Jak już wcześniej wspominałem zakupiłem nowy aparat fotograficzny. No cóż, takie są pozytywne strony dodatkowej fuchy, czyli mojego projektu który robię po godzinach w domu. Oczywiście ten zakup nie był spowodowany dadatkową kasą, ale oczywiście to pomogło. Aparat który zakupiłem to oczywiście lustrzanka - firmy Canon - model T2i, 550D albo Rebel (trzy nazwy na ten sam aparat). Oprócz samego aparatu, który jest tylko body (bez obiektywów), jeszcze zakupiłem 2 obiekywy firmy Canon ze stabilizacją obrazu (18-55mm i 50-250 mm), czyli jeden do zdjęć w domu i drugi do zdjęć przyrody. Dodatkowo zakupiłem 3 filtry do obiektywów i 4 soczewki powiększające do zdjęć makro. Na sam koniec dochodzi karta pamięci - 16GB klasy 10 (10Mb/s), statyw, zewnętrzna lampa i torba na to wszystko. Wszystko zakupione na ebayu jako nowe i z gwarancją. Dzisiaj zamówiłem jeszcze zestaw do czyszczenia aparatu i obiektywów, jako że najmniejszy kurz może zepsuć zdjęcie. Aparat nie jest profesjonalny oczywiście, mimo że cały zestaw i klasa aparatu pozwala robić na prawdę dobrej jakości zdjęcia. Dlatego też zdjęcia robię tylko w trybie RAW, by później na komputerze jeszcze obrobić zdjęcie jeśli są jakieś małe wady. Sam aparat ma 18 mega pixeli, i 1 zdjęcie RAW zajmuje 24MB. Od dawna chciałem posiadać lustrzankę i nauczyć się prawdziwej fotografii a nie naciskania przycisku jak to ma miejsce z większością aparatów albo ludzi robiących zdjęcia. Jak wszcześniej pokazywałem mam dostęp do elektronicznych kursów i książek, więc już trochę poczytałem o fotografii i obejrzałem kilka warsztatów fotograficznych. Oczywiście nigdy nie będę mógł robić zdjęć jak profesjonalista, bo bym musiał się uczyć przez następne kilka lat i kupić lepszy aparat i obiektywy, ale ja nie widzę w tym żadnego celu i nie chcę wydawać na to kasy (1 profesjonalny obiektyw kosztuje od 1 tyś. dolarów). Dla mnie ten zakup po prosty ma być początkiej hobby i zdjęć na przyszłość, kiedy Szymek i Kuba będą starsi i będą chcieli zobaczyć zdjęcia w dzieciństwa i przykro będzie pokazać im zdjęcia słabej jakości. Poza tym lustrzanka oferuje możliwości, które jest bardzo trudno uzyskać (albo wręcz niemożliwe do uzyskania) normalnym aparatem (bez zmiennych obiektywów). Ja muszę przyznać, że po przeczytaniu kilku książkach dopiero stwierdziłem jak mało wiedziałem o fotografii np. po co potrzebna jest lampa w słoneczny dzień albo po co kieruje się lampę w sufit podczas robienia zdjęć w wewnątrz. U góry widać kilka zdjęć zrobionych nowym aparatem, oczywiście wszystkie są pomniejszone ze względu na limit bloga.To tylko pierwsze próby i wciąż się uczę, więc jeszcze daleko mi do tego, jak one powinny na prawdę wyglądać. Szkoda że nie mogę umieścić filmiku, bo ten aparat robi filmy w rozdzielczości pełnego HD - 1920 na 1080 o na prawdę super jakości - można sobie zobaczyć na youtube próbki - robi wrażenie. Może teraz będę częściej wrzucał coś na tego bloga.