niedziela, 26 września 2010

Kolejny certyfikat

Niespełna miesiąc temu podeszłem do kolejnego egzaminu - tym razem był to egzamin Oracle'a, który kończył się certyfikatem "Dyplomowany przez Oracle'a ekspert SQL". I tak po niespełna 3 miesiącach nauki zdałem kolejny egzamin z wynikiem jak widać 98%, gdzie wystarczyło mieć 66% aby zdać (musiałem pomylić się na 1 pytaniu). SQL jest językiem zapytań który używa się podczas pracy z bazami danych. Oczywiście różne bazy danych mają różne odmiany SQL mimo że część języka jest taka sama dla wszystkich, to jednak każda baza danych ma swoje własne składanie tego języka. I dlatego znajomość SQL dla bazy danych Oracle'a czy bazy danych Microsoft SQL jest bardzo istotna dla każdego programisty, bo przecież bardzo duża część tworzonych programów obejmuje pobieranie, zapisywanie, uaktualnianie danych zapisanych w bazie danych. Bardzo często spotykam się że ktoś napisał zapytanie SQL, które działa, ale niestety jest bardzo nieefektywne i trzeba je napisać na nowo bo bardzo długo się wykonuje, albo całkowicie jest nieprawidłowe. Dlatego też ten egzamin. Muszę powiedzieć, że bazy Oracle'a są najdroższymi bazami danych na świecie, dlatego też osoby znające Oracle'a generalnie dostają trochę lepsze wynagrodzenie. Stąd też egzamin. Sam egzamin nie był zbyt trudno, choć było dużo pytań teoretycznych i trzeba było znać regułki, albo przynajmniej pamiętać wnioski. Ja jednak miałem dobrą książkę, więc wszystko poszło jak potrzeba. Zatem teraz, następny egzamin, bo oczywiście na tym nie przestanę, to egzamin Microsoftu tym razem, i to też z baz danych - czyli Microsoft SQL Server 2008. Rok temu zdałem egzamin z SQL Server 2005, bo wtedy ta wersja była najczęściej używana, jednak teraz zdecydowałem się uaktualnić go do najnowszej wersji tej bazy danych. Na szczęście ogrom wiedzy zdobytej podczas nauki do tamtego egzaminu będę mógł wykorzystać tutaj - dlatego też na zdjęciu są książki z poprzedniego egzaminu - jednakże jest też dość sporo zupełnie nowych rzeczy - dlatego też książka do wersji 2008. Poprzedni egzamin obejmował wiedzę zarówno z administracji i programowania bazy danych SQL 2005, a tym razem egzamin do wersji 2008 jest tylko albo do administracji albo do programowania, więc ja będę podchodził oczywiście do tego z programowania bazy danych SQL Server 2008. Będzie on więc trochę bardziej szczegółowy niż poprzedni egzamin + oczywiście nowe rzeczy które nie były w poprzedniej wersji. Jeśli chodzi o naukę, to już zacząłem - i tak już przeczytałem książkę do wersji 2008 i czytam teraz książki do 2005 (bardziej przypominam sobie niż uczę się). Jest sporo rzeczy do pamiętania, więc daje sobie jeszcze 2 miesiące, mimo że jest tutaj więcej przypominania niż nauki. I tak oto po tych dwóch egzaminach z baz danych, które dadzą mi certyfikat z najbardziej aktualnych wersji tych dwóch baz danych, będę mógł zacząć naukę do najnowszej wersji programowania w Microsoft .NET. Jak do tej pory mam certyfikaty z wersji 2.0 i 3.5, a w tym roku wyszła wersja 4.0, więc po bazach danych będę mógł sobie spokojne przysiąść do nowej wersji - pewnie mi to zajmie trochę miesięcy, więc wolałem najpierw zaliczyć bazy danych. Jak zdam ten egzamin, to dopiero wtedy pomyślę dokładnie nad planem nauki.

sobota, 11 września 2010

Nowa praca





Pewnie się każdy pyta dlaczego nowa praca, skoro niecałe półtora roku temu zmieniłem pracę. No cóż, wtedy zmieniłem pracę ze względów na słabą sytuację ekonomiczną firmy w której pracowałem, czyli aby się uchronić przed zwolnieniem - prawdę mówiąc reszta grupy która tam dalej pracowała została zwolniona, więc ja odeszłem w porę. To było w tedy a co teraz? Tym razem sytuacja ekonomiczna się dużo bardziej poprawiła i jest wiele intratnych ofert dla programistów tutaj. Otrzymywałem dość sporo telefonów i maili z nowymi ofertami, więc mając komfort posiadania pracy, mogłem sobie spokojnie przebierać i nie śpiesząc się szukać bardzo dobrej oferty. Oczywiście kolejną rzeczą jest to, że w przeciągu tych kilkunastu miesięcy zrobiłem kilka certyfikatów Microsoftu i jeden z baz danych Oracle, tym samym moje umiejętności poszły znacznie do góry. I tak oto miesiąc temu otrzymałem ofertę pracy w centrum Minneapolis w jednym z największych banków w Stanach - Wells Fargo. Przeszedłem 2 rozmowy kwalifikacyjne - jedną z wiedzy o Microsoft .NET i baz danych Oracle, i drugą z wiedzy o Java. Przeszedłem pozytywnie obie i po sprawdzeniu niekaralności i referencji, mogłem podpisać kontrakt, bo jest to kontrakt na 3 miesiące próbne i po 3 miesiącach jest na stałe. Po wszystkim, musiałem dać wypowiedzenie w pracy - tutaj daje się wypowiedzenie w dwu tygodniowym wyprzedzeniem, aby mogli znaleźć następce. No cóż, mój kierownik był bardzo niezadowolony i każdego dnia pytał mnie czy nie zmieniłem zdania - oczywiście aby mnie zatrzymać zaproponowali mi dużą sumę pieniędzy. Ale ja nie chciałem wystawić do wiatru nową firmę i firmę rekrutacyjną, która znalazła mi tą pracę - zwłaszcza że kontrakt był już podpisany zanim dałem wypowiedzenie. Oczywisty powód do zmiany to to, że nowa firma jest ogromna, bardzo bogata, płaci bardzo dobrze (tym samym po raz pierwszy przekroczyłem granicę stu tysięcy dolarów brutto jako wynagrodzenie roczne), i ma bardzo dobre warunki dla pracowników jak np. szkolenia zawodowe. Kolejny argument za tą firmą był ten, że jest w Minneapolis, czyli jest dużo bliżej i co więcej, nie muszę już dojeżdżać samochodem do pracy, bo mogę dojeżdżać pociągiem szybkobieżnym, który jest oddalony ode mnie o ok. 5 km - dojeżdżam samochodem, który zostawiam na parkingu i jadę przez 30 min. do Minneapolis. Potem łącznikami między budynkami muszę iść 10 minut, bo firma jest w samym środku miasta. Jest tak dużo wygodniej i czasami nawet szybciej, zwłaszcza w godzinach szczytu. Jestem w wydziale Systemów dla Kadr i będę programistą oprogramowania dla kadr - firma ma tysiące pracowników na całym świecie (np. w Indiach), i oprogramowanie dla kadr to więcej niż obecność - setki raportów, planowania, ocen pracownika, itp. Co ciekawe mój kierownik jest Północnej Karolinie, i 2 innych programistów jest także poza Minneapolis w mojej grupie (choć 2 pozostałych jest tutaj), więc narady i dyskusje w sprawie projektów odbywają się 2 razy w tygodniu przez telefon. Całkiem nowe doświadczenie zawodowe. Miejmy nadzieje że wszystko pójdzie dobrze i zostanę tam na stałe, a tym razem zdjęcia z mojej drogi do pracy.
zdj. 1 - stacja kolejowa;
zdj. 2 - kasownik - tak kasuje sie bilet, bo aby stać na peronie, to trzeba mieć ważny bilet, więc tutaj się przykłada kartę magnetyczną która kasuje odpowiednią sumę
zdj. 3 - pociąg
zdj. 4 - stadion bejsbolowy - jest koło stacji kolejowej
zdj. 5, 6 i 7 - ulice w Minneapolis - zdj. zrobione z łącznika - widać też łączniki między budynkami
zdj. 8 - drapacze chmur
zdj. 9 - miejska kolej
zdj. 10 - budynek firmy gdzie pracuję
zdj. 11 - wejście główne do budynku - banku
zdj. 12 i 13 - wnętrze budynku firmy
zdj. 15 i 16 - zdjęcie zrobione w pracy przez okno (17 piętro), widać jak ludzie pracują na wysokościach.

poniedziałek, 6 września 2010

Kuchnia Indyjska







Tutaj w USA jest dość sporo ludzi z Indii. Szczególnie w branży informatycznej widać sporą ilość osób z Indii. Pewnie po pierwsze dla tego że zgadzają się oni na niższe zarobki, jako że Indie to bardzo biedny kraj i ludzie stamtąd nauczeni są żyć skromniej np. mieszkać w bloku niż w domu czy też jeździć byle jakim samochodem niż nowym BMW, i czy też samemu gotować jedzenie niż kupować gotowe czy to ze sklepu czy restauracji. I ja mam kilku znajomych z Indii w pracy - dla mnie jest to całkowicie nieznana kultura więc lubię słuchać jak opowiadają o swoim kraju - mogę się sporo nauczyć. I tak np. nauczyłem się że mają oni około 28 głównych języków, chociaż formalnym językiem jest Hindi. Oprócz tego większość ludzi w Indii jest wyznania Hinduskiego, które ma setki różnych bogów, choć niby te wszystkie są częścią jednego. Ale oprócz tego, jest jeszcze kuchnia Indyjska, gdzie dominuje chleb jak podpłomyki, ryż, dużo warzyw, mięsa (oprócz wołowiny), różne odmiany grochu, i wszystko z ogromną ilością różnorakich przypraw (szczególnie curry). I tak znajomy organizował obiad w świątyni Hinduskiej, do której mogłem pójść aby zakosztować kuchni Indyjskiej i też mogłem zwiedzić prawdziwą świątynię Hindusów. No cóż, wygląda to zupełnie inaczej niż to, do czego my jesteśmy przyzwyczajeni. Większość bożków ma swoje posążki, do których się ludzie modlą. Miałem też możliwość zobaczenia jak wygląda "prywatne" nabożeństwo - ludzie przynoszą jedzenie jako ofiara do bogów, kapłani leją mleko na posąg bożka (w sumie około 10 litrów mleka jest użyte aby polewać posąg). Przy tym wszystkim 2 kapłani ciągle odmawiają jakąś mantrę - jest to pół śpiew, pół dialog, tyle że bardzo szybko. Jedna istotna rzecz, to to że tutaj w świątyni chodzi się bez butów, które to zostawia się z szatni (tak myślę że w Polsce by zaraz pewnie rozkradli co lepsze buty). Po tym pokazie, mogłem pójść sobie na obiad. Na zdjęciu widać jedzenie, tyle że bez mięsa bo w świątyni Hinduskiej nie je się mięsa w cale. Też na zdjęciach jest mój kolega (w tej białej szacie) i jego córka oraz jego żona (jedna z kucharek). Dla mnie był to dość ciekawe i smaczne nowe doświadczenie kulturowe.