sobota, 17 kwietnia 2010

Żałoba narodowa

Jak widać tutaj też jest żałoba narodowa. Po tym jak się dowiedzieliśmy o wypadku tydzień temu, to też wywiesiliśmy Polską flagę na znak żałoby. Oczywicie w pracy w poniedziałek ludzie się mnie wypytywali, czy rozmawiałem z kimś z Polski i czy znam więcej szczegółów. Muszę przyznać, że ja mogłem być na bierząco przez czytanie onet.pl ale najbardziej przez programik ipla, który mi się zainstalował przy instalacji gadu-gadu, i na czas żałoby można oglądać polsat news na żywo, tak że mogłem oglądać jak tłumy ludzi przyjeźdża do Warszawy albo spór o Wawel. Na szczęście ludzie tutaj nie wiedzą nic o tym sporze, widać media tutaj są obojętne, i chyba bardzo dobrze bo byłby wstyd. Ja tam swoje zdanie mam - Wawel to miejsce królów a śmierć w samolocie nikogo jeszcze nie uczyniła królem, ale to moje zdanie. Nic najlepsze będzie jutro jak będę oglądał na żywo relację z mszy na Wawelu. Szkoda że jest chmura pyłu nad Islandią, bo może i Obama przyjechał, choć pewnie wszystkim to obojętne czy by przyjechał czy nie. Ja muszę tylko przyznać, że mi się bardzo podoba fakt, że mogę sobie oglądać telewizję na żywo i poczuć się jakbym był w Polsce w centrum wydarzeń. Muszę przyznać, że mimo że nie mieszkam w stanach długo, to jak oglądam polską telewizję, to jednak widzę dużą róźnicę w światopoglądzie ludzi tutaj i w Polsce, i to co kiedyś było dla mnie normalne, teraz wydaje się "inne". Na szczęście ja mam doświadczenie i wiem, co i dlaczego, ale teraz dopiero widzę jaka musi być dużo to róźnica dla ludzi którzy urodzili i wychowywali się w innym kraju. Mam nadzieję, że Szymek będzie kiedyś mógł to wszystko zrozumieć.

Nowy samochód







Mój samochód był w coraz gorszym stanie, choć ja tam nie narzekałem. Ale prawda jest taka, że kilka tygodni temu przerdzewiała mi rurka z płynem hamulcowym i musiałem dać samochód do naprawy. Jak się okazało, to jeszcze kilka innych rzeczy by się znalazło do naprawy. Tutaj każda taka naprawa zaczyna się od kilkuset dolarów i zazwyczaj kończy na paru tysiącach. Generalnie jak się kilka rzeczy zepsuje to najlepiej sprzedać samochód i kupić nowszy. I tak my zrobiliśmy. Po pierwsze chcieliśmy coś co jest w dobrym stanie i nie będzie wymagać naprawy w najbliższym czasie. Po drugie chcieliśmy coś co będzie samochodem rodzinnym ale zarazem będzie ekonomiczne. Dlatego też zdecydowaliśmy się na Chevrolet Malibu Maxx. Jest to rocznik 2006 czyli wystarczająco młody aby jeszcze posłużyć bez specjalnych napraw. Jest rodzinny bo jest to hatchback (nie sedan) i jest trochę wyższy (zdecydowanie bardziej niż mój poprzedni). Poza tym ma 6-cio cilindrowy silnik o pojemności 3.5 litra i mocy ponad 200 koni mechanicznych. Oczywiście jest to automat, ale też ma taki bajer, że mogę dać na bieg "L" i wtedy na gałce do zmiany biegów są przyciski "+" i "-", którymi ręcznie mogę zmieniać biegi, czyli działa jak pół-automat. Dla mnie największą różnicą było wspomaganie kierownicy - już dużo lepsze nawet niż w drugim samochodzie, który też ma wspomaganie. Dalej, komputerek pokładowy który można sterować przez wyświetlacz w radiu. Ale największy bajer to zdalne odpalanie. Teraz w zimę nie muszę już wychodzić przed pracą do garażu aby zapalić samochód aby się ogrzał. Mogę to zrobić z kuchni i wyjść tylko raz i to do ciepłego samochodu. Najlepsze jest to, że jak się kupuje samochód od dealera to można oddać mu swój samochód i dostać zniżkę. My dostaliśmy 500 dolarów za stary samochód. Cena samochodu po zniżce to 10,000. Trochę drogo, ale jeśli popetrzeć co się dostaję, to jest to chyba dość dobra cena, bo auto jest i pojemne i sportowe i dość ekonomiczne (bardziej niż nasze drugie auto, które ma dużo słabszy (2 litry) silnik). Teraz możemy sobie zaplanować wakacje i zamiast polecieć, możemy teaz pojechać.

Kolejny egzamin

W zeszły tydzień miałem kolejny egzamin Microsoftu. Trochę minęło od poprzedniego, ale to tylko dlatego, że przegapiłem termin miesiąc temu i musiałem czekać miesiąc na kolejny termin. Ale nic to, miałem więcej czasu na naukę. Egzamin generalnie nie był bardzo trudny. Jak zawsze pojawiło się pytanie mało co związane z tematyką egzaminu, ale zawsze tak jest - pewnie w ten sposób można sprawdzić czy osoba ma naprawdę doświadczenie czy tylko wiedzę na dany temat. Ten egzamin był przedostatnim z tej serii, czyli zostaje mi tylko jeszcze 1 i zdobędę tytuł profesjonalnego twórcy oprogramowania dla przesiębiorstw - trochę to tłumaczenie może nie ma sensu, ale chodzi o to, że będę miał certyfikat potwierdzający że potrafię pisać programy na skalę dużych przesiębiorstw, co obejmuje generalnie wszystkiego rodzaju programy - stacjonarne, internetowe, serwisy, itd. Oczywiście wszystko to z dziedziny Microsoftu. Jeśli chodzi o sam egzamin, to trwał 170 minut i obejmował 46 pytyań. Wynik jak widać zadowalający - 970 na 1000. Wszystkie te egzaminy są z wersji 3.5, a w tym tygodniu wyszła już werjsa 4, co oznacza że czerwca/lipca będą nowe egzaminy objemujące nową wersję - 6 nowych egzaminów. Na szczęście ja będę musiał tylko wziąć 2, więc się trochę opłaca robić te egzaminy, bo później jest mniej do płacenia i mniej egzaminów do wzięcia. Niestety te 2 egzaminy obejmują to samo, co tamte 6, więc nie ma wcale mniej nauki, dlatego też podejrzewam że te 2 egzaminy zajmą mi pewnie tylko samo co 6, czyli pewnie pół roku przygotowywania do 1 egzaminu. Mam tylko nadzieję że będzie mi się chciało.

sobota, 10 kwietnia 2010

Postrzyżyny

Szymek w tym tygodniu skończył 17 miesięcy i jak widać na zdjęciach w tym czasie trochę mu przybyło włosów. Jeśli może nie aż tak dużo z przodu, do zdecydowanie z tyłu i z boku. Ja tam nie mam nic przeciwko fryzurze mullet (czyli z przodu krótko, z tyłu długo), ale jeśli chodzi o małego chłopca to on nie potrzebuje aż tyle włosów z tyłu. No właśnie chodzi o to, że jak małe dziecko dorasta i rosną mu włosy, to trudno odróżnić czy jest to chłopiec czy dziewczynka - i nie ma to większej różnicy dla niemowlaka, ale już dla małego dziecka które potrafi chodzić i mówić - trochę sprawia to większą różnicę. Dlatego też postanowiliśmy mu trochę przykrócić włoski i w ten sposób Szymek z niemowlaka stał się małym chłopcem. Trochę płakał przy obcinaniu bo nikt nie lubi jak się go ciągnie za włosy (choć to było na opak bo to on się wyrywał) ale szybko zapomniał o sprawie - pewnie tylko do następnego razu.

Wielkanoc





Jak to miała miejsce w Polsce, tak tutaj tydzień temu obchodziliśmy Wielkanoc. Jak zwykle tutaj jest to tylko 1 dzień świąt. Szymek wciąż jest za mały aby np. bawić się w kolorowanie jajek czy inne tradycje. Nawet tutejsza tradycja polowania na jajka, która polega na szukaniu czekoladowych jajek które ktoś wcześniej schował. Dzieci bardzo lubią tą zabawę, bo zawsze kończą z kilkunastoma czekoladowymi jajkami. Szymek jeszcze nie bardzo rozumiał tą zabawę, więc sobie daliśmy spokój. A jeśli chodzi o to jak spędziliśmy ten dzień, to nic się nie zmieniło - wszyscy razem u teściów. Jedzenie jak zwykle to obiad: ciepłe bułeczki, ziemniaczki, jajeczka, szynka, owoce i warzywa, tort i inne ciasta. Jak widać nikt tutaj nie bije świni na święta. Muszę przyznać, że wizyta była udana i Szymek miał dobry czas z kuzynami, choć jeszcze jest trochę za mały aby rozumieć kto to jest kuzyn. Ale poczekajmy jeszcze trochę, to niedługo będą latać razem i wspólnie broić.