sobota, 28 lutego 2009

Tłusty wtorek

W USA tłusty czwartek obchodzi się we wtorek i nazywa się tłusty wtorek. Jest to wtorek przed środą popielcową, czyli tłusty wtorek był w zeszłym tygodniu. Muszę przyznać, że nikt tutaj nie słyszał o tłustym czwartku, bo zawsze był wtorek tutaj. Tak na prawdę nawet nie umiałem im wytłumaczyć dlaczego jest to czwartek tydzień przed środą popielcową. Tutaj wyraźnie doszli do wniosku, że ma to większy sens obchodzić tłusty wtorek kiedy to można się dobrze najeść, tak że następnego dnia można trzymać post. Jeśli chodzi o to, co się je, to pączki nie są na pierwszym miejscu. Raczej potrwy mięsne a na słodko to naleśniki, które wyglądają trochę inaczej niż polskie, bo są dużo grubsze i przypominają raczej racuchy i je się albo z syropem klonowym albo czekoladowym albo jagodowym + bita śmietana. Nie mniej jednak, szef i jeszcze jeden kolega z pracy kupili 3 paczki pączków, wiedząc o tym jak w Polsce się obchodzi tłusty czwartek. Nie powiem żeby żałowali. Muszę też przyznać, że w jednym z supermarketów nawet sprzedawali polskie pączki, ale bo uczcie w pracy miałem dość. Muszę przynać, że zwyczaj ten nie jak tak popularny jak w Polsce, ale może z moją pomocą już wkrótce będzie.

niedziela, 22 lutego 2009

Kilka filmików

Ze względu na fakt, iż ostatnio byłem trochę zajęty nauką, więc nic szczególnego się nie działo w tym tygodniu. Na zewnątrz temperatury około -15, więc pogoda raczej nie sprzyja, aby być zbyt długo na dworze. Dlatego też większość czasu spędzamy w domu. Teraz oglądamy pierwszy sezon Prison Break czyli Skazany na śmierć. Ze względu na dużą ilość śniegu można by było powiedzieć, że to wymarzona pogoda na zimę, bo można wyjść lepić bałwana, iść na łyżwy czy narty albo sanki. Ja tutaj nic takiego nie zaobserwowałem. Jedynie widziałem w parkach mają lodowiska na otwartym powietrzu, które w rzeczywistości są lodowiskami do gry w hokeja. Mało co widać jednak aby ktoś grał. Nie widziałem też aby kto lepił jakiegoś bałwana. Na nartach ja nie jeżdżę zbytnio, bo nigdy za bardzo nie miałem okazji i też tutaj raczej nie ma gór. Minnesota to stan z 10000 jezior, więc nie ma co się spodziewać gór. Wiem jednak, że 1 godzinę drogi samochodem są jakieś górki, gdzie ludzie często się wybierają aby pojeździć na snowbordzie czy nartach. Ale jaka to frajda jechać samemu, bo przecież nie pojadę z Amy i Szymkiem (może mi się uda za 2 tygodnie wybrać ze znajomymi). I poza tym jaka to przyjemność być na -20 mrozie. Dlatego też większość czasu spędzamy w domu. Amy nakręciła kilka filmików Szymka, więc pomyślałem że je pokaże. Szymek bawi się zabawkami i bawi się z Amy w "a kuku".

niedziela, 15 lutego 2009

Dyplomy

W tym tygodniu wreszcze przysłali mi dyplomy z Microsoftu. Może nie wyglądają imponująco, ale z drugiej strony wyglądają jak inne certyfikaty. Z resztą wiem że wiele dyplomów ze szkół wyższych tutaj wygląda bardzo podobnie. Najciekawsza z tego wszystkiego jest karta identyfikacyjna z moim numerem jako dewelopera Microsoftu. I teraz kiedy rejestruję się na kolejne egzaminy zawsze podaje ten numer tak, że wiadomo jest jakie egzaminy już zdałem i jaki certyfikat mi się należy po zdaniu kolejnego. A jak już mowa o kolejnym egzaminie, to termin jest 23 luty czyli już za tydzień. Tym razem już musiałem zapłacić z własnej kieszeni. No cóż, jest to inwestycja, ale jak na razie inwestycja która się opłaci. Jest to 3 egzamin i ostatni aby uzyskać tytuł profesjonalnego dewelopera (na razie mam tylko tytuł specjalisty). Jak widać po 2.5 miesiącach nauki mam kolejny egzamin. Tym razem może być ciężej ale zobaczymy. Najtrudniej było pierwszym razem, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Teraz mniej więcej wiem jak rozłożyć czas i jak czytać pytania i czego się trzymać przy odpowiadaniu na nie. Czasami wydaje się że albo jest za mało informacji w pytaniu (bo kilka odpowiedzi może pasować) albo wręcz za dużo i znowu można się bardzo łatwo pogubić w pytaniu. Został tylko 1 tydzień więc podejrzewam że będzie bardzo pracowity dla mnie, a na pewno ostatni weekend.

niedziela, 8 lutego 2009

Szymek - 3 miesiące



Dzisiaj czyli 8 lutego Szymek skończył 3 miesiące, więc pomyślałem że zamieszczę kilka zdjęć które dzisiaj zrobiłem. Postaram się robić więcej.

Festiwal lodu i ognia.




Wczoraj odbył się w naszej okolicy festiwal lodu i ognia. Nawet nie wiem dokładnie jaki jest cel takiego festiwalu - festynu. Chyba żeby spędzić razem trochę czasu na zabawach na lodzie (na jeziorze) i chyba jakoś mieć trochę zabawy na te zimne dni. W Polsce wszystkie festyny (albo większość) obchodzi się latem, bo i więcej ludzi przyjdzie. Tutaj chyba też, ale że jak już ma się długą zimę to najwidoczniej robi się z niej użytek. Ja byłem w szoku ile tam było ludzi. Specjalnie dla mnie nie było nic takiego ciekawego, bo nie zabardzo lubię zimę, ale ludzie tutaj muszą ją uwielbiać. Dlatego też są zawody w hokeju czy golfie na lodzie. Zaprzęgi konne i sanie ciągnięte przez psy. I inne konkursy. Były też ogniska, gdzie ludzie robili sobie S'mores czyli pieczone na ogniu pianki (marshmallows) + czekolada + ciastko z dwóch stron. Każdy kto był na obozie j. angielskiego ma możliwość spróbować s'mores-ów. Jedną ciekawostkę którą zauważyłem było, że o ile nie było bardzo zimno, to gdy wszedłem na lód to automatycznie wydawało mi się dużo zimniej. Dlatego też nie byłem tam długo, bo dość sporo zmarzłem. Muszę jednak przyznać, że było to dość ciekawe jako że w Polsce ze względu na pogodę nie obchodzimy takich festynów - chyba że gdzieś w górach dla turystów.W Głogowie nie pamiętam czegoś podobnego, a tutaj jest to dość normalne.

Super Bowl




Tak nazywają się rozgrywki o mistrzostwo USA w futbolu amerykańskim. Tydzień temu były finał. Muszę przyznać że jest to bardzo popularne, chyba tak jak finał mistrzostw świata w piłkę nożną w Polsce. Trzeba było widzieć w sklepach promocje napojów, jedzenia (chrupki, orzeszki, itp + mnóstwo kurczaka). Ludzie kupowali jakby miało zabraknąć. Wszystko poto aby spotkać się z przyjaciółmi i oglądać finały. My oglądaliśmy rozgrywki razem z przyjaciółmi. Muszę przyznać, że był to bardzo dobry mecz. Koleś przebiegł całe boisko z piłką, i nikt go nie zatrzymał. Pierwszy raz w histori. Najciekawsze było to, że po tym biegu musieli mu dać maskę tlenową, bo tak mu zabrakło oddechu. Osobiście podejrzewam, że gdyby w Polsce były takie rozgrywki, bo sport ten mógłby mieć wielu zwolenników (czytaj widzów). Jest to naprawdę bardzo ciekawe widowisko.

niedziela, 1 lutego 2009

Szymuś – prawie 3 miesiące



Już za parę dni Szymuś będzie miał 3 miesiące. Jak na razie nie ma żadnych problemów z nim. Jedynie od czasu do czasu ma symptomy refluksu żołądka albo ulewania. Generalnie nie wydaje się cierpieć z tego powodu, więc rozwija się normalnie wyrastając nam z ciuchów i pampersów. Jak widać na zdjęciach bardzo lubi swoje bambo, czyli to żółte siedzisko, które bardzo przypomina nocnik, ale nim nie jest. Jest to wspaniały wynalazek, bo mimo że niemowlak nie może jeszcze sam siedzieć, w tym nie ma problemu, więc można go zostawić, aby się sam bawił, i tym samym można zająć się innymi rzeczami. Nie orientuje się dokładnie w rozwoju niemowląt, ale podejrzewam że niedługo zapewne zacznie pełzać. Już teraz próbuje, ale niestety nie ma wystarczająco siły, aby posunąć się do przodu. Może to i dobrze, bo jak już zacznie się poruszać, to trudno będzie za nim nadążyć, więc teraz rozkoszujemy się tym, że nie musimy go cały czas pilnować czy gonić za nim. Ja cieszę się, że w nowej pracy pracuję tylko 8 godzin, więc więcej czasu przebywam w domu i mogę więcej czasu poświęcić dla Szymka. Z resztą jeśli chodzi o nową pracę, to jestem bardzo zadowolony, bo dział informatyki w tej firmie nie jest działem, który jako jedyny przynosi pieniądze do firmy, co oznacza że nie ma wielkiej presji jak to miało poprzednie, gdzie trzeba było szybko coś zrobić aby firma mogła dostać pieniądze. A jak nie było zlecenia, to nie było pracy. Tutaj jest kilka źródeł zysku dla firmy, i jak jedno źródło jest słabsze to drugie może nadrobić. To jest zaleta większych firm. Mi się podoba też, że firma ma swój własny budynek (tutaj bardzo powszechne jest wynajmowanie miejsca w biurowcach) i jest to duży budynek, więc mamy też kuchnię, która wygląda jak w domu – kuchenka, 3 mikrofalówki, lodówka, szafki z pełnym wyposażeniem, itp. W poprzedniej pracy raczej nie było czasu na prywatę, a tutaj widzę że jest jego więcej, i też widzę innych ludzi którzy czytają swoje maile czy przeglądają strony nie związane z pracą. Ja głównie ten czas spędzam na przygotowaniu do egzaminu, czyli związany z pracą, a jak już to od czasu do czasu przeczytam co tam słychać na Onecie. Mam nadzieję że firma będzie prosperować mimo słabej gospodarki, a ja będę mógł nabrać więcej doświadczania i przy okazji zrobić kilka następnych certyfikatów.