sobota, 27 lutego 2010

Fitness klub







Parę tygodni temu Amy zapisała się do klubu fitnesu, który jest oddalony od nas około 3 minuty drogi samochodem. Powodem zapisu do klubu nie była potrzeba poprawy sprawności fizycznej czy zrzucenie kilka kilogramów, ale fakt, że Amy bardzo lubi tańczyć balet i tam mają studio taneczne, gdzie w ramach normalnych zajęć może tańczyć do woli, i w dodatku może być tam z Szymkiem, bo tam też mają miejsce gdzie można zostawić dziecko pod opieką. Oczywiście członkostwo w takim klubie kosztuje - cena za miesiąc to 48 dolary, przy czym 20 dolarów zwraca ubezpieczenie zdrowotne jeśli będzie w klubie 12 razy w miesiącu, czyli 3 razy w tygodniu, i koszt członkostwa to 28 dolarów. I w tym jest darmowa opieka dla dziecka, basen, sauna, sala sportowa, i miejsce z rowerkami i innymi przyrządami do ćwiczeń, solarium. W dodatku dostała kilka dodatkowych przepustek dla rodziny, więc ja mogłem pójść z nią i dostać darmowy karnet na 2 tygodnie. Poza tym mogę zawsze z nią iść za darmo w godzinach dla rodzin. No cóż, jeśli popatrzeć co się dostaje za te pieniądze to jest to nie do uwierzenia. W Polsce za 1 godzinę basenu trzeba zapłacić w najlepszym wypadku 5 zł. A jak się już wejdzie, to i tak trzeba osobno płacić za np. saunę. Ja najbardziej cieszyłem się na myśl o saunie, bo mimo że już powoli widać jak zima odchodzi (niestety tylko powoli), to ja chciałem wreszcie wygrzać swoje kości i znowu poczuć gorący "klimat". I tak się stało, jak już poszliśmy to trochę posiedzieliśmy w wodzie (Szymek też), trochę na zjeżdżalni, ale ja najbardziej siedziałem nie w saunie (bo tam za długo się nie da wysiedzieć) ale w takim osobnym baseniku relaksacyjnym z dyszami do masażu wodnego i bąbelki i geotermalną wodą (jest naprawdę ciepła). A jeśli chodzi o rowerki, bieżnie i te inne przyrządy do fitnesu, to za bardzo nie miałem czasu jeszcze wypróbować. Jedno jest pewne, jest to wielka sala i jest tam mnóstwo telewizorów - do koloru do wyboru. Mi jednak najbardziej się podobała pomieszczenie dla dzieci - jak przedszkole - gdzie było chyba 10 komputerów na których dzieci mogły sobie grać czy oglądać bajki. Dodatkowo był tam ogromny telewizor zabudowany w meblach tak, że dzieci mogły go dotykać i był na ich wysokości. Jeszcze jedna rzecz która mnie zaciekawiła to że wszędzie są świeże ręczniki i kto ile chce, i nikt nie sprawdza czy ktoś czasami "przez przypadek" nie zabiera ręcznika ze sobą. Ręcznika albo suszarki do włosów, bo też suszarki są w każdej przebieralni. A jeśli chodzi o to, kto przychodzi do takiego klubu, to po ilości samochodów widać, że klub jest dość oblegany non stop. Sauna i basen to najczęściej starsi faceci. Sala sportowa to młodzież, a siłownia to młodzi faceci i młode kobiety (choć widziałem i całkiem stare kobiety). Jak widać tutaj jest to bardzo popularny sposób spędzania wolnego czasu - zamiast tylko przed telewizorem. Jeśli chodzi o mnie, to ja się na razie nie zapisuję, będę chodzić razem z Amy w soboty. Najbardziej się cieszę, że Szymek ma gdzie się bawić z innymi dziećmi.

niedziela, 14 lutego 2010

To już 15 miesięcy


Aż trudno mi uwierzyć, że Szymek już skończył 15 miesięcy. Czas biegnie bardzo szybko. Z dnia na dzień tak się tego może nie widzi ale każdego dnia Szymek albo coś lepiej umie powiedzieć albo odkrywa coś nowego albo potrafi zrobić jakąś nową czynność. Teraz np. jest na etapie "czytania" książek i szperaniu po szafkach - najbardziej sobie upodobał szuflady mamy toaletki, i tak oto chodzi po domu z pomadką albo innymi przyborami do makijażu. Najciekawsze jest to, że człowiek sobie nie zdaje tak naprawdę sprawy z tego, że takie niewinne małe dziecko wciąż obserwuje i się uczy podpatrując rodziców. Niby nie widać efektów od zaraz, ale czasami bez żadnej okazji naglę potrafi coś albo powiedzieć albo coś zrobić. Jak na razie najbardziej popularnym zwrotem Szymka jest "Czekaj na mnie" - nawet gdy go mówi bez specjalnej potrzeby. Oczywiście trochę mu brakuje do idealnej wymowy tego zwrotu (od czasu do czasu zjada "na", więc generalnie brzmi to dosłownie "Czekajn mnie"), ale i tak jest to dość ciekawe że nie jest to żaden zwrot angielski. Mi się tylko czasami chce śmiać, bo nikt wokoło (oprócz Amy i osób wtajemniczonych) nie rozumie co on tak naprawdę mówi. Ja tylko czekam aż zacznie bardziej świadomie się komunikować. Tymczasem postaram się zrobić filmik jak mówi - zwłaszcza "Czekaj na mnie".

Piesek i zima



A tym czasem dalej jest zima i jak na razie nic nie wskazuje że idzie wiosna. Śniegu jak było tak dalej jest - nawet więcej. Temperatury dalej na mrozie - rzędu -15C. W zeszły weekend padał śnieg przez 36 godziny bez przerwy i spadło ok. 30 cm śniegu, więc można sobie wyobrazić jakie ma to skutki na ruch uliczny. Ja musiałem pracować z domu w poniedziałek, bo dojazd do pracy zająłby mi ponad 1 godzinę, więc wolałem zamiast marnować ten czas przeznaczyć go na pracę i coś pożytecznego. Tutaj już każdy nie może się doczekać wiosny, dlatego też wiele osób bierze wolne w zimę aby pojechać do Meksyku czy na południe Stanów np. Florydę. Mi tam zima jeszcze tak nie zaszła za skórę, aby brać urlop by wyjechać z dala od śniegu. I pewnie nie zajdzie (przynajmniej w tym roku) bo za miesiąc pewnie już wiosna powinna zawitać i powoli śnieg ustąpi, więc nie ma poco już wyjeżdżać. Może za rok zaplanujemy coś na zimę - kto wie.