Parę tygodni temu Amy zapisała się do klubu fitnesu, który jest oddalony od nas około 3 minuty drogi samochodem. Powodem zapisu do klubu nie była potrzeba poprawy sprawności fizycznej czy zrzucenie kilka kilogramów, ale fakt, że Amy bardzo lubi tańczyć balet i tam mają studio taneczne, gdzie w ramach normalnych zajęć może tańczyć do woli, i w dodatku może być tam z Szymkiem, bo tam też mają miejsce gdzie można zostawić dziecko pod opieką. Oczywiście członkostwo w takim klubie kosztuje - cena za miesiąc to 48 dolary, przy czym 20 dolarów zwraca ubezpieczenie zdrowotne jeśli będzie w klubie 12 razy w miesiącu, czyli 3 razy w tygodniu, i koszt członkostwa to 28 dolarów. I w tym jest darmowa opieka dla dziecka, basen, sauna, sala sportowa, i miejsce z rowerkami i innymi przyrządami do ćwiczeń, solarium. W dodatku dostała kilka dodatkowych przepustek dla rodziny, więc ja mogłem pójść z nią i dostać darmowy karnet na 2 tygodnie. Poza tym mogę zawsze z nią iść za darmo w godzinach dla rodzin. No cóż, jeśli popatrzeć co się dostaje za te pieniądze to jest to nie do uwierzenia. W Polsce za 1 godzinę basenu trzeba zapłacić w najlepszym wypadku 5 zł. A jak się już wejdzie, to i tak trzeba osobno płacić za np. saunę. Ja najbardziej cieszyłem się na myśl o saunie, bo mimo że już powoli widać jak zima odchodzi (niestety tylko powoli), to ja chciałem wreszcie wygrzać swoje kości i znowu poczuć gorący "klimat". I tak się stało, jak już poszliśmy to trochę posiedzieliśmy w wodzie (Szymek też), trochę na zjeżdżalni, ale ja najbardziej siedziałem nie w saunie (bo tam za długo się nie da wysiedzieć) ale w takim osobnym baseniku relaksacyjnym z dyszami do masażu wodnego i bąbelki i geotermalną wodą (jest naprawdę ciepła). A jeśli chodzi o rowerki, bieżnie i te inne przyrządy do fitnesu, to za bardzo nie miałem czasu jeszcze wypróbować. Jedno jest pewne, jest to wielka sala i jest tam mnóstwo telewizorów - do koloru do wyboru. Mi jednak najbardziej się podobała pomieszczenie dla dzieci - jak przedszkole - gdzie było chyba 10 komputerów na których dzieci mogły sobie grać czy oglądać bajki. Dodatkowo był tam ogromny telewizor zabudowany w meblach tak, że dzieci mogły go dotykać i był na ich wysokości. Jeszcze jedna rzecz która mnie zaciekawiła to że wszędzie są świeże ręczniki i kto ile chce, i nikt nie sprawdza czy ktoś czasami "przez przypadek" nie zabiera ręcznika ze sobą. Ręcznika albo suszarki do włosów, bo też suszarki są w każdej przebieralni. A jeśli chodzi o to, kto przychodzi do takiego klubu, to po ilości samochodów widać, że klub jest dość oblegany non stop. Sauna i basen to najczęściej starsi faceci. Sala sportowa to młodzież, a siłownia to młodzi faceci i młode kobiety (choć widziałem i całkiem stare kobiety). Jak widać tutaj jest to bardzo popularny sposób spędzania wolnego czasu - zamiast tylko przed telewizorem. Jeśli chodzi o mnie, to ja się na razie nie zapisuję, będę chodzić razem z Amy w soboty. Najbardziej się cieszę, że Szymek ma gdzie się bawić z innymi dziećmi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz