niedziela, 31 stycznia 2010

Zielona karta

Jak większość wie moja zielona karta (która jak widać na zdjęciach nie jest w ogóle koloru zielonego) była ważna tylko na 2 lata i to wszystko dlatego że moje mołożeństwo z Amy było krótsze niż 2 lata przed staraniem się o zieloną kartę. Dlatego tez pierwsza zielona karta była na 2 lata aby potwierdzić że zawarte małożeństwo nie było fałszywe i aby potwierdzić że się dostosuje do życia w Stanach. I tak oto po prawie 2 latach mieszkania tutaj przyszła pora aby złożyć dokumenty o zniesienie statusu mieszkańca USA na czas określonyna na status mieszkańca USA na stałe. Jest to ostatni etap zielonej karty i też dla władz USA ostatnia czasa złapania fałszerstwa małożeństwa i oszustów, dlatego też ten etap jest najtrudniejszy i w większości przypadków powiązany jest z przesłuchaniem żony i męża osobno, aby potwierdzić że to małożeństwo jest legalne i nie było zawarte w celu korzyści jak zielona karta, i jak w takich przypadkach bywa wszystko zależy od interpretacji osób przesłuchujących czy rzeczywiście małożeństwo jest legalne czy nie. A trzeba wiedziec, że tutaj się mówi o okołu 70% małożeństw zawartymi z obcokrajowcami jako małożeństw fałszywych i zawartych w celu zdobycia zielonej karty, a zielona karta daje prawo do mieszkania w Stanach, dostępu do prawa jazdy i do pracy na biało. A jeśli chodzi o moją zieloną kartę, to złożyliśmy dokumenty 2 miesiące temu. Następnie wyznaczono mi termin badań biometrycznych (odciski wszystkich palców + aktualne zdjęcie) do sprawdzenia czy figuruje w bazie danych FBI i później czekaliśmy na odpowiedź. I tak oto przyszła odpowiedź, że mój wniosek został zaakceptowany i nie musimy nigdzie iść, i w następnym liście przyszła nowa zielona kartą z datą ważności na 10 lat (później się tylko wymienia jak prawo jazdy). I tak oto tym razem bez żadnych problemów zostaję na stałe w USA. Kolejny krok będzie obywatelstwo, ale oto mogę się starać najwcześniej za rok - choć dokumenty można złożyć wcześniej, bo trzeba czekać w kolejce przez pół roku, więc pewnie złożymy wcześniej niż za rok. Mi się tam nie śpieszy, bo nie ma dla mnie to dużego zysku - tyle co głosować będę mógł - i dostanę amerykański paszport - choć to nic mi daje. Jedyna korzyść posiadania obywatelstwa dla mnie będzie że będę mógł się ubiegać o posady, które wymagają obywatelstwa (spotkałem kilka ogłoszeń dla programistów gdzie wymagano obywatelstwa - pewnie ze względu na ochronę danych państwowych). Ale do tego mi tak nie śpieszno, zielona karta na stałe daje mi prawo do mieszkania i pracy tutaj a to mi wystarczy.

niedziela, 17 stycznia 2010

Albo włoska fiesta


A dla tych co wolą kuchnię włoską to zawsze mogą zjeść pizzę. Tutaj kuchnia włoska jest także na topie, bo np. w mieście mamy tylko 1 McDonaldsa ale za to chyba ze 4 pizzerie. I np. Pizza Hut tutaj w większości wypadków jest miejscem gdzie można zamówić pizzę bez możliwości zjedzenia na miejscu (albo na dowóz). W Polsce Pizza Hut generalnie kojarzy się z miłą restauracją z obługą i wygórowanymi cenami - tutaj np. teraz jakakolwiek pizza w Pizza Hut kosztuje $10, więc ostatnio zamówiliśmy sobie dużą (duża jest duża czyli większa niż w Polsce) - ja tam oczywiście zamówiłem Super Supreme a Amy lubi tylko z serem, więc musielimy wziąć pizzę połowa sam ser i połowa super supreme. We nawet we dwójke jej nie zjedliśmy. 10 dolców przeliczając na złotówki oznaczałoby że pizza w Pizza Hut powinna kosztować 10 zł a kosztuje 42 zł, czyli rozbój w biały dzień. Tutaj też tak było że do Pizzy Hut się chodziło jak do restauracji, ale niestety konkurencja sprawiła ze jest taniej przerobić się na kształt restauracji fast foodowych, czyli mały lokal bez kelnerów i z niższymi cenami. W Polsce już jest kilka takich pizzeri ale chyba bez Pizzy Hut. I mimo że jeszcze jest tutaj kilka restauracji Pizza Hut, gdzie można usiąść i zjeść, to mają one kształt restauracji McDonalds, czyli nie ma kelnerów i wystrój jest też raczej ubogi. Poczekamy i pewnie i w Polsce część restauracji się przerobi aby się utrzymać na rynku, albo sieć zrezygnuje ze sprzedaży w Polsce, a byłby szkoda bo pizza jest naprawdę dobra.

Meksykańska fiesta

Ponieważ nasz znajomy pochodzi z Teksasu, gdzie kuchnia meksykańska jest bardzo popularna, i spędził święta razem z rodziną właśnie w Teksasie, to postanowił zorganizować małe przyjęcie z potrawami meksykańskimi tak aby dać trochę ciepła na te zimowe mroźnie dni. Niestety Amy nie pojechała bo nie przepada za kuchnią meksykańską jakoże jest ona dość pikatna, więc ja musiałem sam pojechać na tą imprezkę. No cóż, w Polsce kuchnia meksykańska nie jest tak popularna jak włoska, chińska czy turecka ale znam osoby które potrafią znaleźć składniki w sklepach i samemu zrobić też taką fiestę (niestety w Polsce jest to dosyć nieekonomiczne jakoże te składniki dość sporo kosztują). Zatem mieliśmy dość sporo różnych potraw i naprawdę chciałbym pamiętać ich nazwy, ale wszystkie są meksykańsku, więc pamiętam tylko salsa, guacamole, enchiladas, empanadas, itd. I to wszystko można jeść z chipsami (inne w smaku niż normalne chipsy). Muszę przyznać że mi to smakowało i generalnie ja przepadam z kuchnią meksykańską, choć wydaje mi się że generalnie jest dość niezrowa - jest dużo mięsa, tłuszczu i sera żółtego, choć jest trochę warzyw (np. w salsie czy guacamole). W Stanach jest dość sporo restauracji meksykańskich, z których jest też wiele fast foodów - np. Taco Bell czy Chipotle, i np. takie buritto (ryż + wołowina + ser + śmietana i to wszystko zawinięte w specjalny naleśnik zwany tortilla) ma ok. 1200 kalorii, więc kuchnia meksykańska jest na prawdę dobra, ale niestety potrafi być naprawdę tucząca. Ale w środku zimy jeszcze nikomy nie zaszkodziło kilka dodatkowych kalorii.

niedziela, 3 stycznia 2010

Dla tych co się pytają jaka pogoda tutaj

Kolejny egzamin

W zeszłym tygodniu też miałem kolejny egzamin Microsoftu. Wszystko dlatego że miałem 30% rabatu na egzamin (ważny tylko do końca roku), więc niższa cena egzaminu oznaczała że mogłem kupić więcej książek, mimo ze już miałem dość sporo książek z poprzednich egzaminów i też do tego egzaminu nie było specjalnie dobrych książek. A to dlatego że ten egzamin sprawdzał raczej nie wiedzę typu jak coś zrobić (najczęście spotykaną w książkach) ale który sposób wybrać aby było najlepiej (najczęściej nauczone przez doświadczenie), ale zawsze mogłem kupić kilka pozycji które pokazują jak czytać wymagania i czym się kierować przy wyborze sposobu ich implementacji. Egzamin nie był trudny, bo nie było nic innego co by nie było na poprzednim egzaminie, ale jednakowoż wymagał bardzo dokładnej analizy pytań bo jedno słowo zmieniało która odpowiedź jest poprawna, więc było można bardzo łatwo o pomyłkę. No i 50 pytań i 120 minut robi też swoje. Ale udało się i zaliczylem i ten egzamin z dość dobrym wynikiem (1 pytanie miałem źle jak sądzę). I tak oto zdobyłem certyfikat Microsoft Certified Professional Developer ASP.NET 3.5 Developer, czyli z najnoweszej werji ASP.NET. Teraz na mojej ścieżce egzaminacyjnej zostały jeszcze 2 egzaminy Microsoftu, przy czym ten ostatni egzamin wymaga abym wcześniej zaliczył ten pierwszy. Dlatego następny egzamin będzie z ADO.NET 3.5 czyli z komponentów dających dostęp do danych (bazy danych, dane w plikach, itd.) czy serwisów danych (rss, serwisy webowe, itd.). Jako że każda niemal aplikacja .NET korzysta z ADO.NET, więc na każdym egzaminie Microsoftu który miałem były też pytania o ADO.NET, ale oczywiście bez drążenia tematu zbyt głęboko. Tym razem 100% pytań będzie z tej dziedziny, więc jest się czego uczyć. Myślę że 2 - 3 miesiące w zupełności mi wystrczą aby zaliczyć ten egzamin. Jest kilka dobrych książek z tej tematyki, więc nie powinno być trudno. Bez rabatu na egzamin teraz mi się nigdzie nie śpieszy.

Urodziny kuzyna





W zeszłym tygodniu pojechaliśmy na roczek naszego siostrzeńca - Zachariusza. Jest to około 1 godziny drogi od nas, mimo to przyjechaliśmy jako pierwsi. Były to typowe przyjęcie przyjęcie urodzinowe, no może tylko bez momentu kiedy to solenizant jest rozebrany do pasa i je tort z oczekiwaniem że się jak najbardziej umorusa. Były prezenty i poczęstunek, ale jak to tutaj bywa bez specjalnej uczty i siedzenia dorosłych przy stole i zajadaniu się. Zachariusz ma jeszcze 2 rodzeństwa, którzy bardzo się cieszyli na fakt, że brat dostanie prezenty (zawsze się będzie można pobawić nowymi zabawkami). A ja natomiast zrobiłem kilka fotek z tej okazji.