niedziela, 20 lutego 2011

Ślub znajomych

Tak to już jest że jak się ma 12 lat młodszą żonę, to ma się znajomych w wieku 20-tu kilku lat którzy się pobierają. I tak oto mieliśmy kolejną okazję pojechać na ślub. Tym razem ślub był w miejscowości gdzie państwo młodzi dorastali - czyli w stolicy stanu Iowa - Des Moines, która jest oddalona od nas 4-5 godzin samochodem. I tak oto wzięliśmy Kubę i pojechaliśmy -Szymek został u babci, niestety Kuba jest za mały aby go zostawić u babci. Skoro musieliśmy jak daleko jechać, więc musieliśmy nocować w Iowa. Tutaj państwo młodzi zapłacili część opłaty za hotel, wiec noc w hotelu nie była tak droga, mimo że to był Mariott i był w centrum miasta. Ilość gości zaproszonych na ślub to około 300 (czyli dość duży tutaj bo normalnie jest około 180). To nie oznacza że państwo młodzi są nadziani albo ich rodzice. Ślub był bardzo skromny jak na polskie warunki. Bo jedzenie było dość skromne i serwowane tylko raz - tort był mały i starczył tylko dla kilkunastu gości - reszta jadła małe torciki. Picia było ile się chce - bo był automat do napojów z colą i innymi gazowanymi napojami. Było także piwo ile się chce - poza tym można było kupić wino. Były tańce przy muzyce puszczanej przez DJ. Generalnie wszyscy się dobrze bawili, i dla wszystkich było ważniejsze że można było być świadkiem tej uroczystości i nikt nie narzekał że nie było dużo jedzenia, bo jedzenie to sobie można w domu albo restauracji zjeść.

Szymek u fryzjera

Normalnie u dzieci samemu się obcina włosy, ale tutaj koszt obcięcia włosów to tylko kilka dolarów, więc woleliśmy skorzystać z profesjonalnej obsługi niż samemu obcinać włosy i ryzykować że będą nierówne. Jak widać na pierwszym zdjęciu Szymek potrzebował fryzjera. Wszystko poszło gładko - Szymek był bardzo odważny i bardzo mu się podobało u fryzjera. Dostał na koniec lizaka.

Praca

Tak długo nie pisałem z powodu projektu który robię po pracy. Skończyliśmy pisać prototyp naszego oprogramowania i teraz zaczęliśmy programować rzeczywisty projekt, który wymaga dużo większej uwagi do szczegółów. Program idzie do produkcji pod koniec kwietnia, więc dlatego przez tych kilka tych miesięcy jestem bardzo zajęty, ale się opłaca bo dostaję 60 dolarów na godzinę, i to po zniżce, bo normalnie mógłbym zarządać 80. Ale to nie o tej pracy chciałem pisać ale o pracy w banku, gdzie byłem na kontrakcie - dostałem na stałe. Teraz jestem pracownikiem, więc oprócz wynagrodzenie dostaję również po dużej zniżce ubezpieczenie na życie, ubezpiecznie zdrowotne, ubezpieczenie denstystyczne, płatne wakacji i święta, płatny bilet miesięczny na środki komunikacji do pracy, bonus na koniec roku, składka emerytalna od pracodawcy, laptopa, możliwość pracy z domu. Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to jest troszeczkę mniejsze, ale gdy wziąć pod uwagę te wszystkie dodatki to wychodzi więcej, bo oszczędzam na opłatach. I tak oto mam własną tabliczkę z imieniem. Oczywiście nie mogę pokazać zdjęć z miejsca pracy bo jest to zakazane. Oficjalny tytuł to Applications Systems Engineer Level 4. Chciałem wyższy poziom (5) ale musiałbym kierować projekt i mieć ludzi pod sobą (nie jako kierownik ale jako lider projektu) i jak na razie nie miałem takiej okoliczności. Mój kierownik postara się znaleźć projekt gdzie będę mógł kierować ludźmi aby mój kierownik miał podstawę dania mi poziomu 5. Na razię jestem odpowiedzialny za 1 projekt, ale tam nie mam pod sobą na razie nikogo, ale zobaczymy jak pójdzie. Oczywiście nowinę o pracy na stałe świętowaliśmy razem z Amy w restauracji japońskiej, gdzie już byliśmy wcześniej. To ta restauracji gdzie kucharz przygotowuje potrawy na grillu wokół którego się siedzi więc można patrzeć jak te potrawy są przygotowywane. Generalnie ci kucharze robią wiele trików aby zabawić ludzi czekających na potrawy. Warto było, bo w końcu to kolejny wielki krok w mojej karierze zawodowej.