Wczoraj odbył się w naszej okolicy festiwal lodu i ognia. Nawet nie wiem dokładnie jaki jest cel takiego festiwalu - festynu. Chyba żeby spędzić razem trochę czasu na zabawach na lodzie (na jeziorze) i chyba jakoś mieć trochę zabawy na te zimne dni. W Polsce wszystkie festyny (albo większość) obchodzi się latem, bo i więcej ludzi przyjdzie. Tutaj chyba też, ale że jak już ma się długą zimę to najwidoczniej robi się z niej użytek. Ja byłem w szoku ile tam było ludzi. Specjalnie dla mnie nie było nic takiego ciekawego, bo nie zabardzo lubię zimę, ale ludzie tutaj muszą ją uwielbiać. Dlatego też są zawody w hokeju czy golfie na lodzie. Zaprzęgi konne i sanie ciągnięte przez psy. I inne konkursy. Były też ogniska, gdzie ludzie robili sobie S'mores czyli pieczone na ogniu pianki (marshmallows) + czekolada + ciastko z dwóch stron. Każdy kto był na obozie j. angielskiego ma możliwość spróbować s'mores-ów. Jedną ciekawostkę którą zauważyłem było, że o ile nie było bardzo zimno, to gdy wszedłem na lód to automatycznie wydawało mi się dużo zimniej. Dlatego też nie byłem tam długo, bo dość sporo zmarzłem. Muszę jednak przyznać, że było to dość ciekawe jako że w Polsce ze względu na pogodę nie obchodzimy takich festynów - chyba że gdzieś w górach dla turystów.W Głogowie nie pamiętam czegoś podobnego, a tutaj jest to dość normalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz