czwartek, 6 marca 2008
Rozmowa kwalifikacyjna
Rozmowa kwalifikacyjna dotyczyła pozycji .Net Developer. Firma niewielka (parę osób), ale widocznie idzie im całkiem nieźle. Obecnie chcą się jeszcze bardziej rozwinąć, więc szukają programistów. Boss z którym rozmawiałem był bardzo uprzejmy i przyjacielski, ale nie chamski jak niektórzy (nie przeklinał). Tak chyba rozmawialiśmy z godzinę o tym dlaczego chce u niego pracować, jakie są moje plany, doświadczenie, jak trafiłem do Minnesoty, itp. Później, rozmowa z głównym programistą (lider). Gość z Ukrainy na wózku inwalidzkim. No to se pomyślałem, że mnie przemagluje. Prawdę mówiąc uczyłem się sporo przed tym. A tu zaczęliśmy rozmawiać o tym co robię, jakie doświadczenie, co bym chciał robić, itp. Później rozmawialiśmy o Ukrainie i wódce. Jego zdaniem najlepsza wódka jest z Holandii. Gość miał sporą wiedzę, ale jakoś nie zapytał się nic szczegółowego z dzidziny .NET. Dla niego nie liczy się jakie masz szkoły czy kursy, czy jak bardzo studiowałeś do tej rozmowy, on chce widzieć rezultaty. Dla niego liczy się abyś umiał znaleźć rozwiązanie jeśli go nie pamiętasz lub nie umiesz. Koleś musi być naprawdę bysty. Ma sporo certyfikatów Microsoft. Sama firma jest złotym partnerem Microsoft, co pewnie nie dostali za darmo. Po wszystkim rozmowa jeszcze z bossem na chwilę i ... powiadomi mnie o wyniku po konsultacji z Miszą. Wydaję mi się, że zrobiłem dobre wrażenie. Byłem trochę zawiedziony, że nie mogłem się wykazać. Więc teraz czekam aż dadzą znać. Jaki by nie był rezultat to dam wam znać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz