Razem z Amy otworzyliśmy również wspólne konto bankowe. Nie wiem czemu, ale w tym kraju każdy próbuje się z tobą zaprzyjaźnić. Koleś z którym tam rozmawialiśmy i otwierał nam konto był bardzo przyjazny. Po paru minutach rozmawialiśmy jakby był naszym kumplem od lat. Całkiem inne podejście. W banku zero kolejek. Wypełniliśmy wszystko co było trzeba. Dostaliśmy kartę i czeki. W tym kraju czeki są tak samo ważne i używane jak karta w Polsce. Można płacić wszędzie czekami - sklepy, stacje benzynowe a nawet w kościele na tacę. Jeśli dajesz na tacę czek to wtedy masz udokumentowane w banku, że płaciłeś na kościół i możesz odpisać sobie to od dochodu. Ważna rzecz, jeśli się płaci czekiem to trzeba mieć dokuemnt ze zdjęciem - prawko. Ja jeszcze nie wypisałem żadnego, ale pewnie przyjdzie na mnie kolej. Jedna ciekawa rzecz o karcie jest to, że jak płacisz kartą to składasz podpis ale nie na paragonie, ale oni mają tutaj elektroniczny czytnik i podpisujesz się za pomocą elektronicznego długopisa. Nikt jednak mi nie powiedział, że podpis jest wymagany jeśli kwota jest więcej niż 25$, więc raz zapłaciłem 10$ i czekałem aby podpisać a tu nic nie wyświetla do podpisu, więc czekam i myślę że coś zepsute. A koleś z kasy tak się na mnie patrzy i nie wie co ja robię. Pyta się czy płacę za zakupy następnego klienta a ja mu, że czekam aby podpisać. On się dziwi, bo na kasię wybiło że zapłacone, więc nie trzeba podpisu. Dobrze, że teściowa była ze mną i mi wytłumaczyła, że nie muszę podpisywać. I tak to jest, że zamiast wytłumaczyć to nikt mi nic nie powiedział i później trzeba się wstydzić. Pewnie jeszcze nie raz wyjdę na głupka w kraju...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz