W poniedziałem 2 bloki od nas wybuchł pożar. Przyczyna pożaru to pożar samochodu, a że garaż jest w budynku to od palącego się samochodu zapalił się budynek, który oczywiście jak większość domów tutaj jest głównie zbudowany z drewna. Jednakże kiedy przyjżeć się dobrze spalonemu budynkowi, to widać wyraźną linię między częścią spaloną i nietkniętą przez ogień, a to dlatego że budynki drewniane dzieli się na części, które oddziela ściana pożarowa, czyli normalna ściana z materiałem wewnątrz, który całkowicie się nie pali. No cóż, cegła i płyta też się nie pali i nie trzeba wcale nic specjalnego w środek wkładać. Ja miałem możliwość przyjżeć się z bliska jak wygląda tak na prawdę praca strażaków i generalnie służb ratunkowych. Przede wszytkim to co mnie zaskoczyło to fakt, że było kilkanaście wozów policyjnych, kilka karetek (mimo braku jakichkolwiek ofiar) i ogromnej ilości wozów strażackich (mimo że tak na prawdę tylko kilka brało bezpośredni udział w gaszeniu pożaru). Chyba to było najbardziej niesamowite widzieć około 20 wozów strażackich i kilkanaście samochodów strażackich typu jeep. Było to możliwe tylko dlatego, że tutaj w razie pożaru sąsiedznie miasta pomagają sobie w gaszeniu - dzięki temu trzeba utrzymywać mniej osób i mniej sprzętu, za to można pozwolić sobie na lepszy sprzęt. Można się zapytać poco tyle ludzi - poto aby jak jedni się zmęczą to następni od razu wkraczają. Też widziełem jak przez cały czas (kilka godzin) stały do dyspozycji ambulane czekając czy będą potrzebne - tym samym mogące udzielić pomocy od ręki jeśli taka byłaby potrzebna. Największą uwagę jednak wzbudziła we mnie cała logistyka akcji - wyznaczona osoba do koordynacji całej akci. Mogłem np. zobaczyć jak w krótkim czasie kilka przecznic od razu zostało zamkniętych dla ruchu tylko po to, aby ułatwić jak najbardziej dojazd służb ratunkowych do miejsca zdarzenia. Nawet samo rozstawienie wozów policyjnych było nie przypadkowe - np. przy klatkach najbliżych budynków aby jak najszybciej ewakuować ludzi jeśli będzie taka potrzeba. Z innych rzeczy które skupiły moją uwagę, to przede wszystkim to, że każdy strażak miał swoje imię i nazwisko na swoim uniformie; każdy miał butlę tlenową, która co ciekawe gdy wyczerpywał się tlen zaczynała dzwonić tak jak stare telefony i to na prawdę głośno; armatka wodna która była na drabinie i która była sterowana pilotem z dołu. Na nieszczęście bateria mi się wyczerpała w aparacie i mogłem zrobić tylko kilkanaście zdjęć. Pożar został ugaszony. Budynek nie nadaje się już do zamieszkania niestety. Kolejna ciekawa rzecz, to to że policja pilnowała cały czas aby nikt niczego nie rozkradł aż do momentu, kiedy administracja wynajęła ochronę do pilnowania budynku dzień i noc. Dla wielu ludzi tutaj był to pierwszy pożar w ich życiu. Ja muszę przyznać, że widziałem już kilka ale chyba nigdy aby prawie pół budynku się spaliło. Cały czas nie rozumiem dlaczego tutaj nie buduje się domów z cegieł i płyt, a przecież byłoby chyba dużo bezpieczniej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz