sobota, 20 grudnia 2008

Wyprawa do sklepu wielobranżowego




W piątek razem z Amy i jej mamą wybraliśmy się do sklepu wielobranżowego, który mieści się niedaleko domu Amy rodziców. Ja zawsze chciałem się wybrać do tego sklepu jako że sklep ma bardzo tradycyjny wygląd sklepów z dawnych lat. Mi trochę przypominał nasze sklepy 1001 drobiazgów, chyba ze względu na to, że wszystko tam można kupić - od powideł własnej roboty do ubrań, książek czy gier. Chyba tylko elektroniki tam nie widziałem. Tak właśnie dawniej wyglądały sklepy w Ameryce kiedy jeszcze nie było hipermaketów. Oczywiście i ceny są inne - większe, ale jakość towarów też czasami jest lepsza. My kupiliśmy tylko ozdoby na choinkę (tutaj na choinkę wiesza się nie tylko bombki czy gwiazdki, ale różne ozdoby). Tradycja jest aby kupować każdego roku jedną ozdobę rodzinną i jedną na każde dziecko, tym samym każde dziecko ma swoją specjalną ozdobę na choince, i też każdego roku kupuje się coś innego, więc po kilku latach choinka wygląda bardziej kolorowo i interesująco. A że święta już coraz bliżej widać po zdjęciach które zrobiliśmy na szybko przed wyjściem do sklepu. Amy rodzice z pieskami na świątecznie. Nie mogę tego skomentować, bo mógłbym się narazić, jako że niektórzy potrafią sobie to przetłumaczyć na angielski, dlatego też niech każdy sobie sam wyciągnie wnioski ze zdjęć. A jeśli chodzi o sklep, to jest to miejsce, gdzie można znaleźć dużo interesujących rzeczy, ale nie mogę powiezieć aby był to sklep do którego można chodzić na codzień. Częścią sklepu jest kawiarenka, gdzie można skosztować wyrobów własnej roboty - głównie ciasta i inne słodkości. Ja mogłem spróbować własnej roboty tofi (zupełnie jak "Krówki" za dawnych lat). Jedną ciekawostką było to, że koszyki to prawdziwe koszyki zrobione z drewna, które są rozdawane przy wejściu. Tak chyba musiało to wyglądać kiedyś, kiedy jeszcze nie było metalowych koszyków. Pewnie następnym razem jak tam pójdę to będzie dopiero za rok, bo nie widzę potrzeby iść do tego sklepu prędzej, choć jest też bardzo dobre miejsce aby pójść z dziećmi, bo pewnie dla nich to miejsce będzie miało bajkowy albo magiczny charakter (w porównaniu do sklepu jak Tesco czy Cub Foods tutaj).

1 komentarz:

Cathy pisze...

These are wonderful pictures! I love the ones taken at home and also at the General Store. Precious memories. And you have some great pictures of Simon. I love the smiles he is giving us now. It was fun to go to the General Store with you, Amy and Simon. Thanks for taking me along! I'm looking forward to Christmas Eve at your house!
Love,
Mom