Nikogo chyba to nie zdziwi, że święta tutaj wyglądają zupełnie inaczej. Po pierwsze, nie obchodzi się tutaj Wigili, mimo że w większości firm jest to dzień wolny od pracy. Wigilia to dzień albo przygotowań do świąt Bożego Narodzenia albo czas podróży aby spędzić ten czas z bliskimi. I nie ma co się mocno dziwić, bo przecież to święta Bożego Narodzenia, więc wigilia nie ma specjalnego znaczenia. I również nie ma drugiego dnia świąt jak to ma miejsce w Polsce, więc tego roku w piątek trzeba było wracać do pracy (ja jak większość wziąłem sobie dzień wolny). Jeśli chodzi o to jak my świętowaliśmy, to ze względu na brak czasu i ze względu że Amy też nie ma tego czasu najwięcej bo musi się opiekować Szymkiem, to ja przygotowałem skromną kolację wigilijną, na którą zaprosiliśmy Amy rodziców. Karpia nie mogłem kupić niestety bo za późno zacząłem się starać, więc był śledziki, sum i łosoś, choć miałem chęć kupić na koniec, ale jak poszedłem do rosyjskiego sklepu (kumpel z pracy z Ukrainy zadzwonił do właściciela aby się upewnić że ma karpie) i się okazało jak przyszło co do czego, że to nie był karp ale wątroba (wolałem nie pytać o pochodzenie). Obok ryby na kolacji zrobiłem zupę grzybową, krokiety i pierogi z kapustą. Myślę że jedzenie wszystkim smakowało, choć może nie są przyzwyczajeni do jedzenia pierogów z kapustą kiszoną i grzybami. Po wszystkim pojechaliśmy wokoło okolicy oglądąć światła na domach. Część była powyłączana (chyba dostali rachunek za prąd – a gość miał mieć 40 tysięcy lampek), ale i było kilka domów z włączonymi lampkami. Szkoda że było zimno i nie byłem sam, bo bym pewnie ze statywem zrobił więcej zdjęć i lepszej jakości. Jeśli chodzi o pasterkę, to część kościołów ma o północy a część robi wcześniej wychodząc z doświadczenia kiedy przychodzi najwięcej ludzi albo inaczej która godzina najbardziej odpowiada ludziom.
Boże Narodzenie to ten dzień, kiedy rodzina razem się zjeżdża i spędza wspólnie czas. To też dzień dawania prezentów, a nie wigilia. Dla Amy dałem czekoladki, perfumy i ramkę na zdjęcia. Od niej dostałem nauszniki i bluzę stanowej drużyny futbolu amerykańskiego czyli Minnesota Vikings. Simon dostał zabawki i książki dla maluchów. Od teściów dostaliśmy regał na kółkach i piecyk konwekcyjny (podobny mieliśmy w Polsce) więc znowu możemy przygotowywać zapiekanki czy piec rybę nie używając dużego piekarnika. Ale oprócz prezentów pod choinką były też prezenty w skarpetach jak np. słodycze czy zestaw śrubokrętów dla mnie. A jeżeli chodzi o symbole charakterystyczne dla Świąt Bożego Narodzenia tutaj to pewnie wymienił bym kwiat jak na zdjęciu Poinsettia, jemioła czy wieńce (te widać na zdj. z centrum handlowego). Z jedzenia na święta to nie ma tutaj nic szczególnego jak jest karp w Polsce, choć na pewno ciastka i słodycze dominują. Jest szynka czy indyk, ziemniaki, jakieś warzywa a po tym deser. Ja tam jadłem szynkę, bo szynki tutaj jak pisałem o świętach Wielkanocnych są przyżądzane w całości razem z kością, więc nie ma mowy aby mięso było mielone czy prasowane i poza tym cały sok zostaje w środku. Jedyny deser jaki zjadłem to szarlotka z orzechami pekan (podobne do włoskich w smaku). Tutaj raczej nie ma zwyczaju siedzenie przy suto zastawionym stole, a raczej częściej organizuje się szwedzki stół. Raczej też nie ma zwyczaju jedzenie przez cały czas i podjadania. Jak się obiad kończy, to przechodzi się do innych czynności jak np. prezenty albo zdjęcia (na zdj. cała rodzina, czyli rodzice Amy, brat Amy z żoną i córeczką (widać ją innym zdj. razem z mamą Amy), siotra Amy z mężem i 2 dzieci (kolejne przyjdzie na świat na dniach, czyli 3 wnuków w tym roku dla dziadków), i my) albo ... rywalizacja na Playstation 3 w wyścigi. Tym razem graliśmy w grę Grand Turismo 5. Ze względu na fakt, że grałem we wcześniejsze wersje tej gry nie miałem większych problemów z wygraniem. Jeśli chodzi o czas wizyty to tutaj nie ma zwyczaju przyjechania rano i wyjścia późnym wieczorem – generalnie 3 – 4 godziny. Jechać 1 godzinę aby być 3 godziny to trochę dla mnie nie ma sensu, ale tutaj jest to normalne. Wszystko odbywa się krótko ale muszę przyznać że za to bardzo treściwie. Teraz tylko Sylwester jeszcze został, ale ten nie będzie wyglądać chyba bardzo szampańsko, bo raz że mamy Szymka a dwa że tutaj Sylwester nie obchodzi się tak uroczyście i powszechnie jak w Polsce przy strzałach fajerwerków. Najwyraźniej nikt tutaj nie cieszy się z faktu bycia starszym o 1 rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz