Wczoraj po pracy pojechaliśmy z Amy na zakupy - ja miałem kupon od szfagra, więc poszedłem kupić buty. Amy poszła kupić ciuchy ciążowe - spodnie, sweter, podkoszulek, itp. Ciekawe bo spodnie wyglądają normalnie jak dżinsy, ale mają gumę w pasie a nie guziki. Super rzecz.Zapłaciłem 37$. Nie wyglądają super klasa, ale za to ta cena, no i marka. Na pewno wytrzymają dłużej. Pewnie te same buty w Polsce kosztowały by ze 200 zł. Tutaj za 1 godzinę pracy brutto można se je kupić (dobrej pracy). U nas za godzinę pracy brutto pewnie bym kupił Vansy (albo nawet i nie). No coż jedne rzeczy są tańsze a inne droższe. Tutaj tańsze są buty, benzyna, itp. plus lepsze płace tutaj, ale z drugiej strony mieszkania (czynsz), usługi medyczne, prawnicze są znaaaaacznie droższe. Jak wszędzie są zalety i wady. Przy okazji, para Levi's 501 kosztuje 32$, a w Polsce - nawet 300 zł = 140$. Nawet 128$ to 4 razy więcej. Był czas przywyknąć....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz