niedziela, 1 listopada 2009

Halloween

Jak pewnie każdy dobrze wie w tą sobotę w USA było święto Halloween. Było to pierwsze Halloween Szymka. Najpierw postanowiliśmy pojechać na paradę do miasta które jest od nas może 3 kilometry i jest to Halloween-owe centrum świata. Niestety nie przewidzieliśmy że wszystkie ulice będą pozamykane i niestety nie zdąrzyliśmy na paradę, bo wyjechaliśmy 20 minut przed i już nie było gdzie zaparkować. No cóż, mamy nauczkę na przyszły rok. Wyjedziemy szybciej i zostawimy samochód 2 kilometry od parady i pójdziemy na piechotę. Nie mniej jednak spodziewaliśmy się też gości, więc nic straconego. Amy wydrążała dynie i rzeźbiła głowy dyniowe czy jakby to tam nazwać. Wieczorem natomiast poszliśmy na spacer z Szymusiem i odwiedziliśmy kilka domów gdzie ludzie dają słodkości dla dzieci. My natomiast zostawiliśmy batony i inne słodycze przed drzwiami, bo nie chcieliśmy aby ktoś pukał czy dzwonił co mogłoby obudzić Szymka. To co jednak zauważyłem to, że było stosunkowo mało osób chodzących od domu do domu. Podejrzewam że mieszkamy w okolicy gdzie nie ma bardzo dużo dzieci. Szymek oczywiście był przebrany za lwa. Jest to napewno duża atrakcja dla dzieci, bo mogą być na powietrzu wieczorem i dostawać różne słodkości. Dla nas była to okazja aby poznać kilka sąsiadów. Jeślibyśmy chcieli to do czegoś porównać to pewnie było by to kolędowanie ale w tym wypadku to raczej chodzą starsze dzieci i zapłata to najczęściej pieniądze no i plus trzeba jeszcze śpiewać, a tutaj nic. Chyba że tylko przebranie...

Brak komentarzy: