Pewnie się zastanawiacie co to za tajemnicze morderstwo i kogo zamordowano. A no nikogo. Tak się tylko nazywa zabawa, która tutaj jest dość popularna. Powiązana jest ona z obiadem. Polega ona na tym, że każda zaproszona osoba na obiad jest jakąś osobą ze scenariusza. Dostaje wytyczne kogo gra i jakie ma wyznaczone cele. I tak każda osoba staję się na jeden wieczór kimś innym - staję się aktorem. Nie ma specjalnego scenariusza - tylko tyle że wiadomo gdzie się dzieje akcja i każda osoba zna tylko swoje wytyczne i sobie znane intrygi. W czasie zabawy ktoś zostaje zamordowany i co ciekawe nikt na początku nie wie kto to jest. Osoba reżyserująca decyduje. Cała zabawa potem polega aby wczuć się w klimat takiego wieczora i w swoją rolę i grać. Cel jest prosty - znaleźć mordercę. Są też nagrody - za najlepszy kostium, najlepszą grę i najwięcej zarobionych pieniędzy - które można zarobić sprzedając informację, biorąc łapówki, itp. Oczywiście pieniądze są fałszywe jak w grze monopol. Wszystkie rekwizyty - opis bohaterów, intrygi, tło akcji się kupuje. W cenie też jest obiad - jedzonko którego było bardzo dużo + napoje odpowiednie do akcji - tutaj np. było wino. Akcja naszej zabawy miała miejsce na statku i była przepleciona wieloma intrygami: to kapitan miał romans, to zamordowana osoba miała nieślubne dziecko, to ktoś inny chciał zająć miejsce zabitej osoby. Wiele motywów ale morderca jest jeden. I cała sztuka polega na tym aby zdobyć jak najwięcej informacji i dowodów na to, kto jest mordercą. Podczas zabawy dostaję się kolejne koperty z wytycznymi, więc nigdy nie można przewidzieć jak się akcja zakończy. Z czasem pojawiają się kolejne dowody i fakty, które tylko dezorientują ale też naprowadzają na prawdziwego morderce, bo tak naprawdę każdy miał motyw. Dla wielu z nas to był pierwszy raz kiedy mogliśmy się bawić w tą zabawę. Ale jest to dość niesamowite jak niektórzy wczuwają się w swoje rolę. I jest to dość dziwne na początku, kiedy prowadzi się dialog z inną osobą tak jakby ona była twoją kochanką albo narzeczoną. Zabawa jest przednia. Koszt takiej zabawy z jedzeniem i piciem to 7.5 dolara na łepka czyli normalna cena obiadu w restauracji bez wina i napiwku. Także się opłaca. Tak się zastanawiać, że też ktoś wcześniej nie wpadł na taki pomysł...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz