Posiadanie własnego domu ma swoje zalety, ale niestety są też i wady. Jedną wadą jest to, że trzeba grabić liście które opadają z drzew. Nasze sobotnie popołudnie spędziliśmy razem grabiąc liście i ładując je na taczkę i wyrzując je na kompostownik (miejsce za garażem). No cóż, całe szczęście że mamy stosunkowo nieduży trawnik przed domem gdzie jest tylko jedno drzewo (klon) - jedno ale dość sporę, więc grabienie liści i robienie jako takiego porządku zajęło nam parę godzin. Całe szczęście Szymek też nam pomagał, więc nie było tak źle. Szymak miał bardzo dużo radości kiedy mógł sobie latać po trawie i bawić się z liśćmi. Po wszystkim tak się zmęczył że spał jak suseł. A ja mogłem zrobić kilka fajnych zdjęć. A jeśli chodzi o ubranie, to tylko nadawało się do prania, ale przecież ubranie zawsze można wyprać albo kupić nowe, a takich chwil nie da się kupić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Great pictures and you are so right. The precious moments and pictures are worth all the work and the clean up afterwards. Imagine what it was like to rake our yard in Minnetonka! After all, in the beginning of living there, we could not afford to hire anyone to help us and so it was a job that was never completed.
Prześlij komentarz