niedziela, 21 czerwca 2009

Dzień Ojca

ja pracuję w tym wysokim budynku na wprost (zdj. na lewo)
Tutaj 3 niedziela czerwca to Dzień Ojca. Dla mnie był to pierwszy raz kiedy mogliśmy obchodzić te święto. Szymon "zrobił" dla mnie laurkę. Później pojechaliśmy razem do St. Paul, gdzie pracuję, i poszliśmy na spacer po mieście i na obiad. Zazwyczaj centrum miasta jest bardzo oblegane, ale podczas weekendu gdy nikt nie pracuje, widać już dużo mniej osób. I to co normalnie nie zauważałem to jak sporo jest włóczęgów. Ja jednak mógłbym mieszkać w centrum miasta i móc wszędzie chodzić na piechotę i nie musieć dojeżdżać kilkanaście kilometrów do pracy, ale z drugiej strony to dużo bezpieczniej jest mieszkać zdala od centrum i gdzie jest dużo więcej przyrody. Na przedmieściach jest wszystko to co znajdziesz w centrach miast, więc poco przepłacać za mieszkanie czy dom tylko tyle, że blisko centrum. Poza tym zawsze można zmienić pracę i pracować gdzieś bliżej. Zdjęcia przedstawiają laurkę, Szymka raczkującego oraz kawałek centrum miasta St. Paul. Jeśli chodzi o pierwsze to oczywiście Amy zrobiła laurkę. Jeśli chodzi o drugie to muszę przyznać, że jest ciekawe patrzeć na zdjęciach jak Szymek raczkuje. Coraz więcej mamy problemów z nim, bo lgnie to przewodów jak sroka do sera. Coraz lepiej sobie radzi z raczkowaniem, więc czasami patrzysz i siedzi sobie spokojnie i za chwilę już jest kilka metrów dalej. Kiedy piszę ten post to akurat patrzę na niego jak sobie wędruje po pokoju i jak się przyglądam jego ruchom to widzę że każdego dnia jego ruchy są bardziej opanowane i widać poprawę techniki raczkowania. A jeśli chodzi o trzecie, to pojechaliśmy razem do St. Paul aby sobie pospacerować, abym pokazał gdzie pracuję, i wykorzystać fakt, że mogę parkować za darmo. Na razie pracuje tam niespełna miesiąc, więc jest jeszcze bardzo dużo abym się nauczył o mieście, ale mam nadzieję, że z czasem się nauczę co i gdzie i pokaże więcej zdjęć.

Brak komentarzy: