niedziela, 24 sierpnia 2008

Jarmark stanu Minnesota

W tą sobotę pojechaliśmy z Amy na Jarmark stanu Minnesota. Pojechaliśmy specjalnymi autobusami które były przygotowane na przewóz osób na miejsce - okolice stolicy stanu St. Paul. - 20 min. drogi dla autobusu bo one mogą jeździć drogami niedostępnymi dla samochodów.
Co ciekawe aby dostać się na przystanek musieliśmy jechać samochodem, potem zaparkować na parkingu i stamtąd już autobusem. Autobus jechał od tego przystanku prosto na miejsce docelowe (na takiej zasadzie dziełają normalnie).
Jarmak ma coś z polskich dożynek - dużo jedzenia, picia, i prezentacji zbiorów i urodzajów - tyle że na wielką skalę tutaj. Najważniejszą częścią jest jedzenie - prawie wszystko na patyku - np. ogórek na patyku.

Jak widać na zdj. ja jadłem hotdoga w kukurydzianej panierce smażonego na głębokim tłuszczu i na patyku tzw. Corndoga. Obok aligator z frytkami (5$). Poza tym również panierowany żółty ser smażony na głębokim tłuszczu - rewelacja. Dodatkowo domowej roboty frytki. Zatem dużo niezdrowego jedzenia ale za to bardzo dobrego - raz w roku nikt się nie oszczędza, poza tym dużo się tutaj chodzi. Ciekawe bo tutaj jest bardzo dużo różnych potraw np. smażony baton Mars, albo smażona kanapka z czekoladą, albo smażony pikl. Aż dziw że ludzie to kupują.





Jednym z najważniejszych punktów jarmarku są pokazy zwierząt, potraw, pewnie też wymiana doświadczeń i zakupy pomiędzy farmerami i hodowcami. Tutaj można zobaczyć najładniejsze najróżniejsze zwierzęta ze stanu Minnesota. Mi podobała się ta koza z długimi uszami.




Wszystko jest tu duże - nawet świnie. Na zdj. największy knur - waga ok. 600kg - 4.5 roku życia.
Oczywiście nie chodzi tylko śpi. Pewnie mięsa mało co, tylko sam bekon.



Tutaj też jest zawsze osoba która rzeźbi głowę w maślę. Każdy dystrykt ma swoją królową nabiału i jej głowa jest rzeźbiona w maślę i później pewnie są wybory najładniejszej.






Jarmark przyciąga też sprzedawców samochodów - a to dla rolników a to dla zwykłych ludzi. Na zdj. Dodge Viper - 80,000$. Aż dziw że ktoś chce jeździć czymś takim - małe 2 osobowe autko.







Tutaj też odwiedziliśmy stację radiową którą słuchamy z Amy i mogliśmy zobaczyć ludzi których słuchamy przez radio. W sumie było bardzo dużo lokalnych mediów - tv i radia.






Pozdrowienia z Minnesoty. Zdjęcie zrobione z wys. 100m z wieży kosmocznej - taka winda która idzie na wys. 100m. Amy była bardzo przestraszona i ja sam trochę ale nie było co się bać.



Jak zwyklę odwiedziliśmy polskie stoisko na międzynarodowym bazarze - nic ciekawego nie mieli - trochę flag, parę bluz, kilka słowników i coś ze szkła, ale w sumie fajnie że byli.





Oczywiście nie była by jarmarku amerykańskiego bez parady.
Parada policy i Ronalda McDonaldowego.






Nawet nie wiem o co chodziło z tym samochodem (powrót do przyszłości albo co). Na drugim maskotka Smokey przypominająca aby uważać na pożary lasów.




Jak zawsze orkiestra dęta musi być na takiej paradzie. Wydaję się że tutaj jakby każda szkoła miała swoją własną - taka tradycja.
Tutaj też można było zobaczyć małe rezerwaty przyrody pośród tego wszystkiego.
W sumie byliśmy od 7.30 do 15.30. Sam bym był dłużej ale Amy bardzo bolały nogi i musiała wracać do domu. Może będę mógł pójść sam za tydzień - najbardziej podobało mi się to że mogę znowu chodzić (normalnie nie mam okazji). Cały teren jest tak ogromny że aby zobaczyć wszystko musiałbym być tam cały dzień - ja lubię też chodzić szybko więc też jakbym pojechał sam to mógłbym zobaczyć więcej. Może pojadę w ostatni dzień jarmarku - 1 wrzesień tutaj Dzień Pracy.






Brak komentarzy: