środa, 17 sierpnia 2011
Wakacje w Chicago - cz. 2
Jedną z atrakcji w Chicago było odwiedzenie Jackowa - polskiej dzielnicy. Wiedząc że w Chicago mieszka najwięcej Polaków po Warszawie, więc spodziewałem się zobaczyć dużą polską dzielnice. Niestety trochę się zawiodłem, ale i tak było warto. Po prostu dużo Polaków wyprowadziło się do innych dzielnic Chicago, więc Polska Dzielnica albo Polish Village jest już dość mała - kilka przecznic. Jest tam teraz więcej Meksykańczyków niż Polaków, ale i tak można znaleźć polskie sklepy spożywcze, masarnie, kwiaciarnie, restauracje, apteki, przychodnie, itd. W sklepie słychać tylko język polski, i nie ważne czy osoba ma 60 lat czy 10. Przetwory, gazety, kiełbasy - po prostu wszystko jest polskie. Na prawdę ma się wrażenie że jest się w Polsce. A jak się pójdzie na obiad do restauracji, to już zupełnie jak w Polsce - nie tylko Polacy ale i 100% polskie jedzenie i picie - różne piwa i wódeczki. Muszę przyznać, że każdego dnia spotykałem Polaków w Chicago, czy to w metrze czy nawet kiedy Amy zwichnęła nogę i poszliśmy do lekarza, to się okazało że cała przychodnia (mała) była prowadzona przez Polaków (mimo że nie była w polskiej dzielnicy) - polski lekarz i polskie pielęgniarki. Nawet w hotelu gdzie mieszkaliśmy jeden z pracowników był z Polski. W Minneapolis gdzie ja mieszkam słyszałem język polski może 10 razy czyli raz na 4 miesiące, w Chicago raz dziennie. Widać różnicę. Dlatego może jeszcze kiedyś odwiedzę Chicago i wtedy na dłużej się zatrzymam w polskiej dzielnicy, ponieważ chcąc zobaczyć jak najwięcej mogłem tylko poświęcić jeden dzień na Jackowo - w zupełności wystarczyło bo dzielnica jest mała, ale to tylko jeden dzień przebywania wśród Polaków.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz