Skoro już przyjechaliśmy do stanu Tennessee, to też postanowiliśmy zostać tutaj przez kilka dni, aby sobie odpocząć i zrobić krótkie wakacje. Pierwsze co zrobiliśmy po przyjeździe było wynajęcie samochodu (biały Chevrolet). Następnie pojechaliśmy do motelu, który się mieścił w miejscowości naszego pobytu, czyli LaFallet. Oczywiście głównym celem było przyjechanie na uroczystość pogrzebową Daniela (czytaj w następnym poście), ale oczywiście także mogliśmy pojechać do stolicy tego stanu czyli Knoxville. Stan Tennessee jest znany przede wszystkim z muzyki country, w końcu tutaj mieszał Elvis Presley (na zdj. gitara Elvisa). Tutaj też urodziła się inna znana osoba - Dolly Parton, która założyła tutaj wesołe miasteczko zwane Dollywood, które mogliśmy odwiedzić. Płaci się za wstęp i później wszystkie atrakcje są za darmo. Wygląda to jak jeden duży jarmark. Tam też mogliśmy pójść na fragment filmu w technologii 4d (normalny 3d + ruchome siedzenia dające dodatkowe wrażenia jak np. wyboje na drodze, itp.). Mogliśmy też się przejechać starodawną ciuchcią i posłuchać muzyki country. Poza Dollywood, dodatkową atrakcją był wyjazd do skansenu, gdzie mogliśmy zobaczyć dawne domy (domek Marka Twaina - znanego pisarza np. Przygody Tomka Soyera), wyroby (gitary, skrzypce), czy warunki w jakich kiedyś żyli ludzi tutaj. Innym dniem wybraliśmy się do Knoxville aby pochodzić sobie po centrum miasta - było już późno więc bardzo dużo nie zobaczyliśmy, choć zrobiłem zdjęcie ulicy Gay, czyli Wesołej, chociaż na początku myślałem że co innego mieli na myśli nadając tą nazwę. Jak już byliśmy w Knoxville, to wybraliśmy się tutaj do zoo, które okazało się bardzo ciekawe, ponieważ mieli tam dużo więcej różnych zwierząt. Niestety upał dawał Amy i Szymkowi się w znaki (ja tam uwielbiam upały), więc nie mogliśmy zobaczyć wszystkiego bo trzeba by było chyba tam spędzić cały dzień aby tak naprawdę zobaczyć wszystko. A jeśli chodzi jak gorąco było, to mam zdjęcie w temperatury na zewnątrz zrobionej w samochodzie - 114F czyli 45.6C. Jeśli chodzi o różnice które ja zauważyłem, to takie że ludzie tutaj mówią z innym akcentem i też ubierają się inaczej. Kiedy tak patrzyłem na niektórych ludzi w miejscowości w której się zatrzymaliśmy i też ich słuchałem to miałem takie wrażenie, jakbym w Polsce z miasta wyjechał na wieś. I tak jak w Polsce niektórzy ludzie na wioskach mówią z akcentem i wymawiają niektóre słowa troszkę inaczej, tak tutaj jest to samo, więc ja miałem się dużo bardziej postarać aby zrozumieć tutaj niektórych ludzi. Oczywiście jest to kwestia przyzwyczajenia, ale ciekawy jest sam fakt, że język amerykański może się tak różnić, i teraz nie wiadomo której wersji się uczyć. Muszę przyznać że pobyt tam był bardzo ciekawy i bardzo nam się podobały widoki, to jednak jeśli chodzi o mieszkanie to jestem zadowolony że tam nie mieszkamy. To byłby jednak dobry stan na starość jak człowiek przejdzie na emeryturę i będzie chciał uciec trochę od cywilizacji, ale to dopiero za kilkadziesiąt lat niestety.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz