Tak jak wcześniej wspominałem razem z przyjaciółmi wybraliśmy się na narty. Prawda jest taka, że ja jeździłem na nartach ale biegówkach, a nigdy na zjazdówkach. Czyli na biegówkach raczej jedzie się po równym terenie odpychając się kijkami, a narty są w koleinach, więc nie ma tam zbytnio dużo techniki. Zjazdówki służą do zjeżdżania z górek i tutaj już się raczej nie odpycha ale hamuje na dole, zatem zjazd jest dużo trudniejszy. My wybraliśmy się do miejsca oddalonego ok. 1 godziny od miejsca zamieszkania. My pojechaliśmy na wieczorne zjeżdżanie bo jest taniej - 24 dolary i ta opłata jest za możliwość korzystania z wyciągów. Wyporzyczenie sprzętu to kolejne 24 dolary, więc w sumie nie jest to tani "wypoczynek". Muszę przyznać, że chyba zrobiłem duży postęp w moich zdolnościach narciarskich, bo zaczynając od nauki hamowania, skończyłem na zjazdach z najwyższych górek szlakami niebieskimi, gdzie zielone są najłatwiejsze. Nie zjeżdżałem czarnymi - to na następny rok. Z wiadomych względów nie zrobiłem zdjęć podczas zjazdów, ale tylko na koniec, czyli jak już wyjeżdżaliśmy. Na koniec pojechaliśmy na kolację do restauracji - baru. Zakwasy na drugi dzień to oczywista sprawa, kiedy nie ma się praktyki i niestety zbyt dużo ruchu. Mam nadzieję, że jak się cieplej zrobi to będę miał trochę więcej ruchu, i jak pojadę w następnym roku na narty to będę mógł pójść na bardziej trudne górki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Looks like you had a great time!
Prześlij komentarz