sobota, 3 września 2011
Ślub znajomych
W tym roku już zostaliśmy poraz drugi zaproszeni na ślub. Jakoże nie pisałem o pierwszym, to i nie było by powodu aby napisać o tym z zeszłego tydonia, ale jednak ten ślub był troszkę inny. Inny ponieważ panna młoda pochodzi prosto z Południowej Korei a pan młody prosto z Chin. My poznaliśmy ich przez wspólnych znajomych, którzy pochodzą z Chin (Henry był świadkiem a Emma robiła zdjęcia). Ja robiłem kilka zdjęć także - oczywiście na mój własny użytek, jako lekcja fotografii w praktyce. Na ślub przyjechali rodzice państwa młodych. Na zdjęciach widać jak zmieniali stroje - raz klasyczna suknia ślubna, raz koreańskie tradycyjne stroje i raz chińskie tradycyjne stroje. I tak oto teraz mamy dość sporo znajomych z Chin. Jeśli chodzi o mnie to jest mi łatwiej nawiązać kontakt z osobą z poza USA niż kimś kto się tutaj wychował - raz że oboje mamy te same problemy z językiem angielskim, dwa że mamy najczęściej podobny światopogląd (pamiętajmy że Chiny są krajem komunistycznym jak była Polska). Ja najbardziej uwielbiam to że mogę uczyć się o ludziach i ich kulturze poprzez rozmowę z nimi niż z telewizji. Jedno co się nauczyłem to to, że Chińczycy uwielbiają małe dzieci - każdy chciał trzymać Kubę albo go dotykać czy głaskać. W Polsce raczej obcy ludzie by patrzyli - mało kto chciałby brać małe dziecko na ręce - myślę że jakby w Polsce było małżeństwo murzynów z małym murzyniątkiem, to też każdy by chciał dotknąć to dziecko, bo w końcu jest to coś niecodziennego. Jeśli chodzi o zdjęcia, to zamieściłem tylko kilka które uważałem za ciekawe - swoją drogą można zobaczyć jak sprawia się mój aparat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz