niedziela, 17 kwietnia 2011

Urodziny

Jak większość was wie, w kwietni są moje urodziny. I tak w tym togodniu obchodziliśmy moje urodziny razem z rodzicami Amy. Także i w pracy, bo w firmie każdego miesiąca obchodzone są urodziny osób urodzonych w danym miesiącu, a obchodzi się poprzez kupowanie słodkości i krótkim spotkaniu na które przychodzą solenizanci i inni pracownicy i w ten spoób można świętować urodziny ale także lepiej się poznać, co jest ważne jak się pracuje w dużej firmie. Poza tym znajomi z pracy dodatkowo wzięli mnie na obiad (lunch) do restauracji i zapłacili za to. To jest właśnie różnica między Polską a Stanami, bo tutaj jest się coś świętuje, to zazwyczaj inni płacą za to (ktoś inny kupuje tort) a nie jak w Polsce - solenizant musi kupować (np. tort) i organizować przyjęcie. Po pracy pojechaliśmy do mojej ulubionej restauracji - Benihana - japońska restauracji, gdzie siedzi się przy grilu i kucharz przygotowuje jedzenie. Już o tym pisałem, więc się nie będę rozwodził. Mogę tylko powiedzieć co jadłem: zupa grzybowo - cebulowa, surówka, ryż z krewetkami, warzywami i kurczakiem, i sosem krewetkowym, i do tego muszle (owoce morza) i stek wołowy (na jednym ze zdj. widać także stek z tuńczyka), i na koniec lody. Jeśli wydaje ci się że to dużo, to powiem że to bardzo dużo. Koszt takiego obiadu (zestawu) to $30 (ze względu na muszle) ale nie musiałem płacić bo to był prezent od moich teściów. Było bardzo dobre - dlatego jest to moja ulubiona restauracja. Na koniec poszliśmy do domu teściów, i tam jeszcze był kawałem torta czekoladowego z karmelem i orzechami pecan. Po tym ja już nie miałem sił nigdzie się ruszać. Na szczęście urodziny obchodzi się tylko raz w roku, bo bym musiał przejść na specjalną dietę. Jeśli chodzi o prezenty, to dostałem od Amy inteligenty pilot, który się programuje i można 1 przyciskiem włączyć telewizor i kino domowe, zmienić kanał na telewizorze na kanał do odtwarzania DVD, albo inne kombinacje. Ja również zrobiłem sobie prezent - a mianowicie sprawiłem sobie nowy aparat, ale o tym napiszę następnym razem.

Brak komentarzy: